Na kilka dni przed długo przygotowywaną wizytą w Moskwie amerykański przywódca diametralnie zmienił ton wobec Rosji. W wywiadzie dla agencji Associated Press Barack Obama – którego administracja w ostatnich miesiącach kilkakrotnie wykonywała gesty przyjaźni wobec Kremla, zapowiadając, że chce „zresetowania” wzajemnych stosunków – ostro skrytykował premiera Rosji.
Prezydent Obama przyznał, że Putin wciąż ma duże wpływy w Rosji, ale podkreślił, że jest to człowiek, który próbuje „jedną nogą tkwić w starych sposobach załatwiania spraw, a drugą w nowych”. Amerykański przywódca zaznaczył jednak, że USA rozwijają „bardzo dobre stosunki” z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem, i zapowiedział, że podczas rozpoczynającej się w poniedziałek wizyty w Moskwie zamierza spotkać się zarówno z Putinem, jak i Miedwiediewem. Pochwalił też Moskwę za współpracę w sprawach Korei Północnej i Iranu.
Obama zaznaczył, że spróbuje przekonać premiera Putina i naród rosyjski, iż Amerykanie „nie chcą antagonistycznych stosunków, lecz współpracy w takich sprawach, jak nierozprzestrzenianie broni atomowej, walka z terrorem czy kwestie energetyczne”. – Putin próbował zmienić program spotkania, odsuwając na margines Miedwiediewa. Amerykański prezydent został więc zmuszony do przyjęcia twardej postawy – tłumaczy „Rz” Anders Aslund, ekspert ds. Rosji i Europy Wschodniej w Instytucie Petersona w Waszyngtonie. – Sądzę, że Barack Obama nie chce zachować się tak, jak John Kennedy podczas spotkania z Nikitą Chruszczowem w 1961 roku. Wtedy Chruszczow był stanowczy, a Kennedy słaby, co skończyło się kryzysem kubańskim.
Ekspert podkreśla, że wystąpienie w Moskwie będzie – obok tych w Pradze i Kairze – jednym z najważniejszych przemówień Obamy.
Według Aslunda od postawy amerykańskiego prezydenta zależeć będzie m.in. to, czy Moskwa zdecyduje się na rozpoczęcie drugiej wojny w Gruzji. Jego zdaniem, chociaż Barack Obama mówił, że ma nadzieję na postęp w rozmowach dotyczących redukcji arsenału głowic atomowych, to w Moskwie nie dojdzie do porozumienia.