Litewski ambasador w Mińsku Edminas Bagdonas podczas otwarcia wystawy „Litwa: historia i kultura” powiedział: „Chcę podziękować Białorusinom, którzy cały czas pozwalają nam, Litwinom, czuć się tu jak u siebie w domu. Proponuję, aby w następnym roku razem obchodzić 600-lecie bitwy grunwaldzkiej”.
Na Litwie została już powołana rządowa komisja ds. obchodów. Jak powiedziano „Rz” w litewskim MSZ, „Litwa zamierza koordynować obchody grunwaldzkiej rocznicy z innymi państwami, w tym z Polską”. Ale w kraju tym nie cichną spory o to, kto zwyciężył pod Grunwaldem (po litewsku Žalgirisem, czyli Zielonym Lasem) – Polacy czy Litwini. W tradycji litewskiej to właśnie chorągwie z Litwy, a nie z Polski, wniosły decydujący wkład w rozbicie Krzyżaków.
Žalgiris stał się jednym z kamieni węgielnych litewskiego odrodzenia narodowego pod koniec XIX wieku. Jest symbolem walki o własne państwo. Ta bitwa nadal odgrywa szczególną rolę w tożsamości narodowej Litwinów. Žalgiris – tak nazywają się ulice, place, statki, sportowe kluby, w tym najsłynniejszy litewski klub koszykarski z Kowna, a nawet napój alkoholowy o mocy 75 procent.
Inaczej jest na Białorusi. Tu tradycje Wielkiego Księstwa Litewskiego pielęgnuje jedynie opozycja. I widzi tę bitwę jeszcze inaczej niż Litwini i Polacy.
– Białoruskie środowiska niepodległościowe zawsze świętowały rocznicę Grunwaldu, nawet za czasów ZSRR – mówił „Rz” wiceszef Partii BNF Wincuk Wiaczorka. – Duża część wojska walczącego pod Grunwaldem składała się z obywateli, jak dziś powiedzielibyśmy, narodowości białoruskiej. A rocznica zwycięstwa pod Grunwaldem jest bliska każdemu, kto uważa, że Białoruś nie jest częścią Rosji.