–Uczczenie pamięci ofiar stalinizmu to ogólnonarodowe dzieło wymagające szerokiego omówienia i podjęcia decyzji rangi ustawowej – stwierdził dyrektor Instytutu Historii Narodowej Białoruskiej Akademii Nauk Aleksander Kowalenia. Odpowiadał na list członków Białoruskiego Społecznego Towarzystwa Ochrony Pomników Historii i Kultury do rządu Białorusi, którzy wzywali, by 29 października uznać Dniem Pamięci. Tylko tego dnia w 1937 roku NKWD rozstrzelało około 100 przedstawicieli białoruskiej inteligencji. Jeszcze do niedawna zbrodnie NKWD uznawano na Białorusi za temat tabu. Mówiła o nich tylko opozycja, starannie zagłuszana przez władze. Teraz jednak Kowalenia, przez niezależny portal „Biełorusskij Partizan” nazywany „głównym historykiem Łukaszenki”, represje stalinowskie nazwał „tragedią narodu białoruskiego”. Postawienie pomnika ku czci pomordowanych w Kuropatach pod Mińskiem stało się możliwe. Wśród 250 tysięcy ofiar, obok Białorusinów, w zbiorowych mogiłach leżą m.in. Polacy.
– Pamiętam spacery z psem do lasu w Kuropatach pod koniec lat 80. – opowiada „Rz” mieszkanka Mińska. – Myślałam, że kości, które wygrzebywał mój pies, należały do zwierząt, a głębokie doły, to pozostałość po drugiej wojnie światowej – wspomina. Teraz ten gigantyczny cmentarz jest co prawda uporządkowany, ale nie stanowi oficjalnego miejsca pamięci.
– Władze w Mińsku formalnie przyznają, że Kuropaty to miejsce represji, jednak niewiele robią, by powstał tam kompleks memorialny z prawdziwego zdarzenia – powiedział „Rz” Anton Astapowicz, przewodniczą-
cy Społecznego Towarzystwa Ochrony Pomników Historii i Kultury. – Od lat nie można się doprosić o ochronę milicyjną miejsc pochówku, gdzie dochodzi do aktów wandalizmu, a winnych nie udaje się znaleźć i osądzić. Podkreśla, że niewykonywana jest decyzja białoruskiego rządu jeszcze z czasów radzieckich (styczeń 1989 roku) o upamiętnieniu ofiar Kuropat.
To może się zmienić. – Mam nadzieję, że wypowiedź szefa Instytutu Historii oznacza też oficjalne stanowisko władz, które podejmą odpowiednie kroki w tej sprawie – mówi „Rz” Wiktor Czernow, miński politolog. – Kuropaty to straszna zbrodnia i trzeba o niej mówić. Upamiętnienie ofiar represji przez władze w Mińsku będzie miało wpływ nie tylko na wewnętrzną, ale i zagraniczną politykę, zwłaszcza w kontekście stosunków Białorusi z Europą.