Kubańczycy powiedzieli "dość"

15 lat temu mieszkańcy wyspy pierwszy raz masowo wystąpili przeciw reżimowi. Taki zryw już się więcej nie powtórzył

Publikacja: 05.08.2009 09:01

Kuba

Kuba

Foto: Wikipedia

Kubańscy blogerzy z kraju i zagranicy skrzykują się w sieci, by uczcić rocznicę 5 sierpnia 1994 roku jako dzień narodowego oporu. Organizacje solidaryzujące się z uczestnikami protestu w Hawanie przeprowadzają na całym świecie happeningi przypominające o tamtych wydarzeniach. Na apel Fundacji Wolność i Demokracja przed ambasadą Kuby w Warszawie miały zapłonąć znicze w hołdzie ofiarom reżimu. 5 sierpnia 1994 roku przelała się czara goryczy. Na Kubę nie dotarły zmiany, które w końcu lat 80. odmieniły życie w krajach sojuszniczych. Demokracja właśnie odzyskana w Europie Środkowej i Wschodniej wyspie przyniosła zapaść gospodarczą i głód, bo ustała braterska pomoc. Rosła liczba Kubańczyków gotowych zaryzykować życie swoje i bliskich, byle wyrwać się z beznadziei.

[srodtytul]Trafiony, zatopiony [/srodtytul]

13 lipca 1994 roku kilkadziesiąt osób wtargnęło na pokład starego holownika „Trece de marzo”, by popłynąć na Florydę. 7 mil morskich od Zatoki Hawańskiej dopadły ich wysłane przez władze łodzie. Holownik poszedł na dno, ponoć trafiony torpedą. Zginęło 41 z 72 znajdujących się na jego pokładzie osób, w tym dziesięcioro dzieci. Według naocznych świadków tonący na darmo wzywali pomocy. Przez tydzień oficjalne media w Hawanie nie zająknęły się słowem na temat tej tragedii. Nikt nie stanął przed sądem. Nikt nie został ukarany. Rząd ogłosił, że to był wypadek, ale przeciwnicy reżimu nie mieli wątpliwości, że Fidel Castro chciał przykładnie ukarać „zdrajców”. Jeśli myślał, że w ten sposób położy kres ucieczkom, bardzo się mylił.

26 lipca, kiedy cała Kuba świętowała rocznicę nieudanego ataku braci Castro na koszary Moncada, grupa desperatów sterroryzowała przy użyciu broni załogę promu pływającego między Hawaną a leżącymi po drugiej stronie zatoki Reglą i Casablanką i kazała jej płynąć do USA. Tym razem zginął policjant. 3 sierpnia został uprowadzony na Florydę kolejny statek. Zatrzymała go amerykańska straż przybrzeżna. Wszystkim pasażerom Amerykanie zaproponowali azyl. 120 Kubańczyków skorzystało z okazji, kilkadziesięcioro wróciło na wyspę.

[srodtytul]Tłumy w porcie [/srodtytul]

Nadszedł 5 sierpnia. W Hawanie krążyły pogłoski, że w tym dniu zostanie porwany kolejny prom. Opowiadano, że z Florydy przypłyną statki wyczarterowane przez bogatych uchodźców i zabiorą wszystkich chętnych. Na nabrzeżu portu w Hawanie zgromadziły się tysiące ludzi zainteresowanych kursem na Florydę, gdyby nadarzyła się okazja. Niektórzy spędzili tu noc, by nie przegapić życiowej szansy. Na szerokim murze oddzielającym słynny hawański bulwar Malecon od morza czyhali chłopcy w płetwach, gotowi rzucić się do wody, gdyby na horyzoncie pojawił się upragniony statek.

Ponieważ policja zaczęła spisywać wszystkich wchodzących na pokład promów, powstały gigantyczne kolejki.

Ale nic się nie działo. Gdy grupa oczekujących próbowała uruchomić holownik zacumowany przed Ministerstwem Marynarki Wojennej, do akcji przystąpiła policja. Ku zdziwieniu stróżów porządku ludzie – zamiast rozpierzchnąć się w popłochu – spontanicznie sformowali pochód i poszli przez starą Hawanę w stronę Maleconu. Krzyczeli: Wolność! Koniec socjalizmu! Media kubańskie mówiły później o setkach demonstrantów, zachodnie o tysiącach. Gdy policja wezwała tłum do rozejścia, posypały się kamienie! Starcia trwały dwie godziny. Zginęły dwie osoby, 35 zostało rannych. Fidel Castro, który osobiście udał się na miejsce wydarzeń, orzekł, że zamieszki zostały wywołane przez „antysocjalistyczne, przestępcze elementy” amerykańskiej „piątej kolumny”. Oskarżył USA o chęć doprowadzenia do rozlewu krwi na Kubie. Oświadczył, że nie będzie już powstrzymywał Kubańczyków przed opuszczeniem wyspy. Nie pozwoli tylko, by do wypraw na Florydę wykorzystywali państwowe promy, kutry i śmigłowce.

[srodtytul]Exodus [/srodtytul]

Rozpoczął się dramatyczny exodus. W ciągu kilku tygodni wyspę opuściły na tratwach, pontonach, dętkach i deskach surfingowych dziesiątki tysięcy ludzi. Ilu zginęło w drodze – nie wiadomo. 32 tysiące Kubańczyków, zatrzymanych przez amerykańską straż przybrzeżną, trafiło do baz USA w Guantanamo i Panamie. W ten sposób Amerykanie próbowali powstrzymać napływ imigrantów, który ich przeraził. Bali się powtórki z Mariel. W 1980 roku z błogosławieństwem Castro uciekło do USA 125 tys. Kubańczyków, w tym wielu przestępców.

Exodus ustał dopiero, gdy reżim oświadczył, że nie będzie już przymykał oczu na nielegalne wyprawy.

[ramka][b][link=http://www.rp.pl/temat/141904_Kuba.html]Więcej o tym, co dzieje się na Kubie[/link][/b][/ramka]

Kubańscy blogerzy z kraju i zagranicy skrzykują się w sieci, by uczcić rocznicę 5 sierpnia 1994 roku jako dzień narodowego oporu. Organizacje solidaryzujące się z uczestnikami protestu w Hawanie przeprowadzają na całym świecie happeningi przypominające o tamtych wydarzeniach. Na apel Fundacji Wolność i Demokracja przed ambasadą Kuby w Warszawie miały zapłonąć znicze w hołdzie ofiarom reżimu. 5 sierpnia 1994 roku przelała się czara goryczy. Na Kubę nie dotarły zmiany, które w końcu lat 80. odmieniły życie w krajach sojuszniczych. Demokracja właśnie odzyskana w Europie Środkowej i Wschodniej wyspie przyniosła zapaść gospodarczą i głód, bo ustała braterska pomoc. Rosła liczba Kubańczyków gotowych zaryzykować życie swoje i bliskich, byle wyrwać się z beznadziei.

Pozostało 84% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021