Z wnioskiem o przeniesienie na hiszpański grunt orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka wystąpiła na forum parlamentarnej Komisji Oświaty partia lewicowych separatystów Katalonii (ERC). Poparli ją socjaliści premiera José Luisa Zapatero. Trybunał w Strasburgu, który badał skargę żyjącej we Włoszech Finki, uznał, że krzyże godzą w wolność sumienia uczniów i rodziców oraz naruszają prawo tych ostatnich do wychowania dzieci w zgodzie z własnym światopoglądem.

Sekretarz generalna prawicowej Partii Ludowej (PP) Maria Dolores de Cospedal zarzuciła wczoraj socjalistom nieodpowiedzialność. – W Hiszpanii nie ma społecznego zapotrzebowania na takie inicjatywy – mówiła. Rząd jej zdaniem celowo podejmuje drażliwe tematy, by pogłębiać podziały. Pytała, czy zakaże też świętowania Bożego Narodzenia i Trzech Króli.

Przeciwko usuwaniu krzyży „pokazującemu brak tolerancji laicyzmu dla katolicyzmu” protestuje hiszpańskie Obserwatorium Wolności Sumienia i Wyznania. Za katolików – podkreśla – uważa się ponad 80 proc. Hiszpanów, a 75 proc. uczniów dobrowolnie chodzi na lekcje religii.

Wzburzenie próbuje łagodzić minister oświaty Angel Gabilondo. Zapewnia, że przygotowywana przez rząd ustawa o wolności wyznania będzie uwzględniała „przekonania społeczeństwa, które jest pluralistyczne, także pod względem religijnym”.

Presja lewicy spowoduje zapewne przyspieszenie prac nad ustawą, która – według opozycji – doprowadzi do zamknięcia religii w muzeach. Usuwanie krzyży i żłóbków ze szkół jest jej zdaniem wyrazem nie tyle troski o laickość państwa, ile chrystianofobii Zapatero. Ma też odwrócić uwagę od nieudolności rządu, który nie radzi sobie z kryzysem gospodarczym.