Białoruś: wybory inne i takie same

Zwycięzcą czuje się Łukaszenko i opozycja. Ale Łukaszenko ma władzę

Aktualizacja: 20.12.2010 04:25 Publikacja: 19.12.2010 19:51

Białoruś: wybory inne i takie same

Foto: Associated Press, Sergei Grits Sergei Grits

Tak jak zapowiadała, opozycja zorganizowała demonstrację w centrum białoruskiej stolicy. Udało się jej zebrać rekordową liczbę oponentów Łukaszenki – 20, a może nawet 25 tys. ludzi. Po czterech godzinach i zapowiedziach wiecowania do skutku – czyli przeprowadzenia ponownych wyborów – demonstrantów błyskawicznie rozpędziła milicja. Setki zwolenników opozycji zostało zatrzymanych. Wśród nich trzech kandydatów na prezydenta – Mikoła Statkiewicz, Andrej Sannikau i Ryhor Kastusiau. Czwarty, Wital Rymaszeuski, został pobity i trafił do szpitala. Zatrzymany został też działacz Związku Polaków na Białorusi Andrzej Poczobut i dwóch pracowników niezależnej telewizji TV Biełsat. Wybory wygrał według różnych oficjalnych sondaży urzędujący prezydent Aleksander Łukaszenko, zdobywając od 74 do 89 proc. głosów.

[wyimek]Według oficjalnych sondaży Łukaszenko zdobył od 74 do 89 procent głosów [/wyimek]

[srodtytul]Pobito kandydata[/srodtytul]

Ludzie gromadzili się na placu Październikowym, choć przeszkadzało im w tym duże, wylane tu niedawno lodowisko. Gdy pojawili się opozycyjni kandydaci na prezydenta, przez tłum przeszła dramatyczna wieść: czołowy kandydat opozycji Uładzimir Nieklajeu jechał ze swoimi ludźmi i aparaturą nagłaśniającą, gdy został zatrzymany przez ubranych na czarno, zamaskowanych mężczyzn; rozległy się jakieś wybuchy, a sam Nieklajeu został pobity. Wstrząs mózgu? Jest nieprzytomny? Tych informacji nie sposób było zweryfikować. Polskie MSZ oświadczyło, że pobicie Nieklajeua budzi jego „głęboki protest”. Warszawa domaga się wyjaśnienia okoliczności sprawy. Także przewodniczący PE Jerzy Buzek w ostrych słowach potępił napaść na działacza opozycji.

– Niech żyje Białoruś – wołał tymczasem inny opozycyjny kandydat na prezydenta Andrej Sannikau, a wielotysięczny tłum z biało-czerwono-białymi flagami i chorągwiami opozycyjnych partii odpowiadał krzykiem. – Te wybory są sfałszowane! Łukaszenko nie ma więcej niż 37 procent – wołał kandydat chrześcijańskich demokratów Wital Rymaszeuski. Ogłoszono powstanie „rady ludowej” z udziałem opozycyjnych kandydatów z wyborów prezydenckich, a także szefowej emigracyjnych władz nieuznawanej przez nikogo Białoruskiej Republiki Ludowej Iwonki Surwiło.

[srodtytul]Pod Dom Urjada[/srodtytul]

Ludzie wołali: – Dokąd iść? I liderzy ich poprowadzili, wzdłuż prospektu Niepodległości. Ominęli wątłą przeszkodę – szpaler kilkunastu funkcjonariuszy milicji drogowej – i po chwili cała szeroka ulica była ich. Szli, kierując się w stronę placu Niepodległości, gdzie znajduje się Dom Urjada – Dom Rządu, siedziba premiera i jego kancelarii oraz izby niższej parlamentu. Opozycyjni kandydaci na prezydenta podeszli najpierw pod kościół św. Symeona i Heleny, a potem pod duży pomnik Lenina naprzeciw Domu Rządu. Duży budynek wydawał się ciemny i pusty, ale kiedy ktoś podszedł bliżej, mógł przez szklane drzwi i szyby klatek schodowych dostrzec milicjantów kryjących się za metalowymi tarczami.

Przemawiający z zaimprowizowanej trybuny liderzy opozycji zapowiedzieli bezterminową demonstrację i wezwali do rozmów premiera oraz szefów resortów siłowych. Ponieważ odzewu nie było, ogłosili, że udają się na rozmowy do Domu Urjada. Kilkuset ludzi ruszyło więc od Lenina do nieodległych szklanych drzwi. Po chwili dał się słyszeć chrzęst tłuczonego szkła. Tłum krzyknął z radości, gdy pojawiła się pierwsza oznaka zwycięstwa: ze środka ktoś wyszarpał prostokątną, metalową tarczę milicyjną. – To pijani prowokatorzy niszczyli drzwi – wołał spod pomnika Lenina Rymaszeuski. Ale było za późno: pojawił się pierwszy oddział specnazu, ubranych na czarno milicjantów z długimi pałkami i plastikowymi tarczami. Odgrodzili wejście do budynku rządu.

– Milicja z narodem, nie bijcie milicjantów! – wołano z trybuny, bo nastroje zgromadzonych były wrogie milicji i na głowy funkcjonariuszy posypały się śnieżki. Ale milicjantów przybywało i po chwili było ich kilkuset, może nawet tysiąc. Odcięli grupkę demonstrantów za pomnikiem Lenina i ustawili się w podwójne szpalery, spychając ludzi z placu. Pod pomnik zajechały tymczasem trzy duże, pomalowane na szaro ciężarówki. Specnaz w ciągu pół godziny wypchnął wszystkich opozycyjnych demonstrantów z placu Niepodległości i aresztował liderów protestu.

[srodtytul]Inne wybory[/srodtytul]

To prawda: te wybory były inne niż poprzednio. Dziewięciu opozycyjnych kandydatów miało sporo czasu na wystąpienia w państwowej telewizji. Brali też udział w debacie telewizyjnej, co jest tu absolutną nowością. Dopuszczono prywatne finansowanie kampanii wyborczej, przez co pojawiło się więcej ulotek i plakatów. Ale najważniejsze było takie jak od lat: głosy liczyli ludzie władzy. A opozycyjna demonstracja skończyła się o trzy dni szybciej niż w 2006 roku.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022