– Spełniły się moje najgorsze obawy – powiedział Radiu Echo Moskwy syn byłego szefa Jukosu Paweł. Jest przekonany, że na decyzję sądu wpłynęły naciski z Kremla. – Sąd zrealizował zamówienie władz – oceniał adwokat biznesmena Jurij Szmidt, zapowiadając apelację.
„Chodorkowski go home!”, „Putinie, kto wyznaczył pana na sędziego?” – można było przeczytać na plakatach falujących nad tłumem sympatyków eksoligarchy, działaczy opozycji, zwykłych Rosjan i – tradycyjnie najliczniejszych – dziennikarzy, którzy zgromadzili się wczoraj rano przed budynkiem sądu w moskiewskich Chamownikach.
– Wybrałam takiego w krawacie, nie za kratkami, bo mam nadzieję, że jednak wyjdzie na wolność – mówiła Łarysa Krawcewa ubrana w plakat z wizerunkiem Chodorkowskiego. Tłumek się ożywił, gdy pod boczne wejście podjechał pancerny samochód z oskarżonymi. W eskorcie kilku innych pojazdów i uzbrojonych funkcjonariuszy, jakby wiózł szczególnie groźnych przestępców. „Wolność dla Chodorkowskiego!” – krzyczeli coraz głośniej ludzie, przemieszczając się w kierunku samochodów. Milicja zareagowała błyskawicznie, odcinając ich od oskarżonych.
Z podobnego założenia wyszedł najwyraźniej sędzia Wiktor Daniłkin, który wyprosił z sali dziennikarzy z kamerami (wcześniej starannie wyselekcjonowanych) oraz żonę i córkę biznesmena, zanim przystąpił do odczytywania wyroku. Procedura może potrwać kilka, a nawet kilkanaście dni, ale już z pierwszych słów sędziego można było wyczytać złe wiadomości. Sąd orzekł, że „Chodorkowski i Lebiediew dopuścili się przywłaszczenia cudzego mienia w zmowie z grupą osób i wykorzystując swoją pozycję służbową”. Byli szefowie Jukosu zostali uznani za winnych kradzieży 218 mln ton ropy naftowej i wyprania ponad 20 mld dolarów. Gdy usłyszeli to zebrani przed sądem ludzie, rozległy się bardziej radykalne hasła. „Putinie, odejdź!”, „Rosja bez Putina”, „Raz, dwa, tri, Putin, uchodi!”.
Przez chwilę, zapewne oczekując na rozkaz, milicja nie reagowała. W końcu jednak godnie stanęła w obronie premiera. Do milicyjnych wozów brutalnie pakowano kolejnych „prowokatorów”, w tym starszą panią poruszającą się o lasce. Na pytanie o przyczynę zatrzymań dowódca milicji odpowiedział: „Bo przeklinali”.