Gubernator obwodu donieckiego Anatolij Błyzniuk otwarcie przyznaje, że pieniędzy na remont dróg lokalnych nie ma. Ale znalazł na to sposób. Poradził miejscowym władzom, by zbierały pieniądze wśród mieszkańców.

– Chcecie mieć takie drogi jak w Doniecku? Musielibyście co najmniej pięciokrotnie podnieść ceny paliwa albo zwróćcie się o pomoc do ludzi. Państwo do tego interesu dokładać nie może – stwierdził krajan prezydenta Wiktora Janukowycza, który to niedawno ogłosił, że ukraińskie drogi to „zagrożenie dla kraju".

Słów gubernatora nie pozostawili bez reakcji blogerzy, którzy mają nadzieję, że sprawą zainteresuje się doniecki oligarcha i najbogatszy Ukrainiec Rinat Achmetow. „Byłby on w stanie pokryć wszystkie ukraińskie drogi 20-metrową warstwą asfaltu" – piszą. I przypominają, że suma, jaką wydano na remont 16-kilometrowego odcinka, którym prezydent Janukowycz dojeżdża ze swojej rezydencji do pracy w Kijowie, wystarczyłaby na remont dróg „jednej trzeciej części kraju".

Anatolij Błyzniuk w ogóle jest pomysłowym politykiem. Swego czasu w trosce o wydatki emerytów radził, by przeprowadzali się do małych mieszkań. Ogłosił także bojkot coca-coli, twierdząc, że na stołach donieckiej administracji powinno się podawać wodę produkowaną przez miejscowe firmy.