– To bardzo ważne wydarzenie – ocenia pierwszą wizytę prezydenta Komorowskiego w Gruzji w rozmowie z „Rz" Dawid Usupaszwili, lider opozycyjnej Partii Republikańskiej. Bronisław Komorowski spotkał się wczoraj w nadmorskim kurorcie Batumi z prezydentem Micheilem Saakaszwilim. W środę weźmie udział w forum biznesu w Tbilisi i złoży kwiaty przy bulwarze upamiętniającym Marię i Lecha Kaczyńskich.
Sojusz Kaczyńskiego
Gruzińskie elity obawiały się, że po śmierci prezydenta Kaczyńskiego w katastrofie smoleńskiej relacje Polski z Gruzją nie będą już tak bliskie, że zostaną złożone na ołtarzu realizowanej przez rząd Donalda Tuska polityki ocieplenia stosunków z Moskwą. Liczą na zapewnienie prezydenta Komorowskiego, że tak nie jest.
Lech Kaczyński był jednym z najgorętszych orędowników przyciągnięcia Gruzji w stronę Zachodu. Razem z prezydentem USA George'em W. Bushem przeforsował na szczycie NATO w Bukareszcie w 2008 roku obietnicę, że była republika ZSRR będzie w przyszłości członkiem sojuszu. Kiedy trzy lata temu wybuchła wojna gruzińsko- rosyjska, polski prezydent zebrał grupę przywódców Europy Środkowo-Wschodniej i poleciał do Tbilisi udzielić wsparcia tamtejszym władzom. Prezydent Saakaszwili odwdzięczył się brawurowym lotem na pogrzeb prezydenckiej pary do Krakowa mimo unoszącej się nad Europą chmury wulkanicznego pyłu.
Pierwsza dama Gruzji, oprowadzając Annę Komorowską po Batumi, przypomniała, że ją i jej męża łączyły przyjacielskie więzi z tragicznie zmarłą parą prezydencką. Zapewniała, że pragną utrzymywać podobne kontakty z Bronisławem Komorowskim i jego małżonką.
Unijna polityka Tuska
Rząd Donalda Tuska próbuje przyciągać Gruzję do UE poprzez projekt Partnerstwa Wschodniego, którym objęte są także Azerbejdżan, Armenia, Ukraina, Mołdawia i Białoruś. Władze w Tbilisi były początkowo rozczarowane, że Gruzja została wrzucona do jednego worka z krajami, które nie mają takich ambicji. Wiążą jednak spore nadzieje z rosnącymi wpływami Polski w UE.