Milicja w obwodzie żytomierskim na Ukrainie zatrzymała 42-letniego mężczyznę, który mścił się na... windach. Dlaczego to robił? Bo kiedyś utknął na kilka godzin w jednej z nich. – Długo tłukłem pięściami w zamknięte drzwi, ale nikt z mieszkańców bloku nie reagował na moje wołania o pomoc – tłumaczył w areszcie.
Zezłoszczony na popsutą windę mężczyzna zaczął niszczyć... kolejne. Przyszło mu to łatwo, gdyż miał wyższe wykształcenie techniczne. Miał też czas: był bezrobotny. Mężczyzna przenikał do szybów windowych bloków, wyrywał kable, demontował podnośniki, kradł elementy elektryczne. Milicja miała problem z ustaleniem sprawcy, gdyż tygodniowo demontował po dwa urządzenia, a potem zawieszał swoją „działalność" na kilka miesięcy. W końcu wpadł na gorącym uczynku, gdy oddawał skradziony z wind łup do skupu kolorowych metali. Teraz zamiast w windzie posiedzi w areszcie i odpowie za kradzież z włamaniem.
Pisząc o wendecie na windach, ukraińskie portale przypomniały, że są one jednym z „najbardziej niebezpiecznych i nieprzewidywalnych środków transportu w kraju". Na Ukrainie funkcjonuje ponad 90 tysięcy wind. Połowa z nich jest eksploatowana ponad 25 lat i wymaga remontu. Archaiczne urządzenia przewożą mieszkańców w co trzecim ukraińskim bloku. Według prognoz ukraińskich dziennikarzy wymiana przestarzałych, wyeksploatowanych wind, przy kiepskim finansowaniu, może potrwać... ponad 150 lat.