Bitwa o strategicznie ważne miasto trwa od ponad dwóch tygodni. Opozycja alarmuje, że na miejscu jest ponad 800 osób rannych, a w al-Kusajr brak lekarstw, coraz mniej jest żywności i wody.
Dziś karetkami próbowano wywieźć kilkunastu najpilniej potrzebujących pomocy, ale konwój został ostrzelany. Dziewięć osób zginęło.
Przewodniczący Syryjskiej Rady Narodowej poinformował, że około tysiąca rebeliantów zdołało się w ostatnich godzinach przedrzeć z odsieczą dla miasta. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka mówi o „kilkuset bojownikach", którzy dotarli do al-Kusajr od północnego wschodu.
Wcześniej, w wywiadzie dla należącej do Hezbollahu telewizji libańskiej prezydent Syrii Baszar Asad oświadczył, że jest przekonany, iż zwycięży w trwającym od ponad dwóch lat konflikcie. Mówił także, że jego gabinet gotów jest do rozmów.
Nie chce ich jednak opozycja. Po naradach w Istambule ogłosiła, że negocjacji pokojowych, które na początku czerwca chcą zorganizować w Genewie Rosja i Stany Zjednoczone, nie będzie, jak długo trwa oblężenie al-Kusajr. Opozycjoniści, jako warunek rozmów postawili też natychmiastowe wycofanie oddziałów Hezbollahu i armii irańskiej, które wspierają armię syryjską.