Korespondencja z Nowego Jorku
Szanse byłego kongresmena może przekreślić kolejny skandal obyczajowy, do którego właśnie się przyznał. Weiner już raz stracił pozycję – w roku 2011 musiał odejść z Kongresu, gdy wyszło na jaw, że przez Internet rozsyłał do kobiet swoje nagie zdjęcia.
Politykowi najbardziej zaszkodziło wówczas pójście w zaparte i wypieranie się zachowań uznawanych przez wyborców za niemoralne. Twierdził, że ktoś włamał się na jego konto na Twitterze, zrobił mu zdjęcia i upowszechnił w sieci.
Do obecnej kampanii o fotel burmistrza Weiner miał przystępować już całkowicie odmieniony. Okazało się jednak, że bynajmniej nie zaprzestał rozsyłania swoich obscenicznych fotografii. Ujawniono, że uprawiał tzw. sexting z co najmniej trzema osobami, używając pseudonimu Carlos Danger. Wyborcy zareagowali natychmiast na recydywę sextingu. Weiner w najnowszym sondażu kandydatów Partii Demokratycznej, którzy 10 września wezmą udział w prawyborach, spadł z pierwszego na czwarte miejsce. Z poparciem 16 proc. traci do liderki sondażu, przewodniczącej Rady Miejskiej Nowego Jorku Christine Quinn, faworytki w wyścigu do ratusza, aż 11 punktów proc.
Oficjalnie polityk nie daje za wygraną. „Rezygnacja nie należy do metod, których używamy w Nowym Jorku” – mówi Weiner w najnowszym spocie wyborczym. Rozesłał e-maile do swoich zwolenników, przedstawiając się jako ofiara nagonki medialnej. Usiłuje też przekonać opinię publiczną, że dużo ważniejszy od jego ekscesów jest program wyborczy dla Nowego Jorku.