Korespondencja z Rzymu
Anna Romano ma 35 lat. Od kilku lat jest rozwiedziona. Zaszła w ciążę ze swoim nowym partnerem, ale ten domagał się, by dokonała aborcji. Już wtedy chciała szukać rady i duchowego wsparcia u papieża, ale w końcu listu nie napisała. Po długich rozterkach, również dzięki zaoferowanej przez rodziców pomocy, zdecydowała się dziecko urodzić. Na wieść o tym partner Annę porzucił, oświadczając, że nie chce mieć z nią, ani tym bardziej z dzieckiem, niczego wspólnego.
Jak się poniewczasie okazało, mężczyzna był żonaty i właśnie urodziło mu się dziecko. Co więcej, Anna straciła pracę w Rzymie, gdzie pracowała jako ekspedientka. Szybko znalazła drugą u jubilera w Arezzo, ale musiała się wyprowadzić z rodzinnego miasta. Wówczas, w poczuciu samotności, poniżenia i odrzucenia przez partnera, postanowiła wyżalić się papieżowi, zapewniając równocześnie, że jest zdeterminowana dziecko urodzić. Pod koniec czerwca napisała list, adresując „Jego Świątobliwość Franciszek. Watykan”. Podała też numer swojej komórki.
W ubiegły wtorek popołudniem zadzwoniła komórka i wyświetlił się nieznany jej rzymski numer. Mężczyzna przedstawił się jako „Papa Francesco”. Anna myślała, że ktoś stroi sobie żarty, ale kiedy mężczyzna odniósł się do jej listu, zorientowała się, że to papież. Jak ujawniła włoskim mediom: „Powiedział mi, że przeczytał mój list i że my, chrześcijanie, nigdy nie powinniśmy tracić nadziei. Powiedział jeszcze: „Wykazałaś się odwagą!” Kiedy mu powiedziałam, że chciałabym ochrzcić moje dziecko, kiedy się urodzi, ale obawiam się trudności, bo przecież będzie to dziecko nieślubne, a poza tym jestem rozwódką, odpowiedział, że jeśli chcę, może osobiście udzielić mojemu maleństwu sakramentu”.
Anna zapewnia, że ten telefon ją uszczęśliwił i dodał jej sporo sił, a jeśli urodzi się chłopczyk, nazwie go Franciszek. W rozmowie z „Corriere della Sera” wyjaśniła, że zdecydowała się upublicznić rozmowę z papieżem ze względu na inne rozwiedzione kobiety i samotne matki, które czują się zdystansowane do Kościoła, bo spotkały na drodze życia mężczyzn niegodnych bycia mężami i ojcami.