Debra Milke w 1989 roku została uznana winną zlecenia zabójstwa swojego czteroletniego syna. Rzekomo miało chodzić o wypłatę odszkodowania - około pięciu tysięcy dolarów.
Milke, w chwili zabójstwa urzędniczka firmy ubezpieczeniowej, miała ubrać dziecko w jego ulubiony strój i przekonywać je, że pojedzie do centrum handlowego na spotkanie ze świętym Mikołajem. Następnie matka miała przekazać dziecko dwóm mężczyznom, a ci - wywieźć dziecko na pustynię i tam je zastrzelić.
Roger Scott i James Styers zostali skazani w związku z tą sprawą, ale nie zeznawali podczas procesu Milke. Debra Milke miała przyznać się do zlecenia zabójstwa detektywowi, który prowadził śledztwo.
Po 20 latach od chwili, gdy sąd w Arizonie skazał kobietę na karę śmierci, Debra Milke została zwolniona za kaucją. Pieniądze na ten cel - 250 tysięcy dolarów - zebrała mieszkająca w Szwajcarii matka Milke, wciąż wierząca w jej niewinność.
Powodem zwolnienia było zakwestionowanie wiarygodności detektywa, któremu Milke rzekomo przyznała się do zabójstwa. Udowodniono emerytowanemu obecnie śledczemu, że aż czterokrotnie składał pod przysięgą fałszywe zeznania, akceptował także "seksualne przysługi" podczas wykonywani obowiązków służbowych, za co został zawieszony. Fakty te spowodowały, że Debra Milke została zwolniona,