Cytowany przez "Wall Street Jorunal" sondaż pokazuje, że niemiecka opinia publiczna ma dużo łagodniejszy stosunek do rosyjskiej interwencji na Ukrainie niż - przynajmniej w warstwie deklaratywnej - rząd Angeli Merkel. Według przeprowadzonego przez Infratest dimap badania, 49 proc. niemieckich wyborców jest zdania, że w konflikcie na Ukrainie ich państwo powinno zająć pozycję pomiędzy Zachodem a Rosją. Mniej, bo 45 proc. badanych chce, by Niemcy stanowczo opowiedziały się po stronie NATO.
Grupy demograficzne, wśród których panuje największe poparcie dla neutralności to mieszkańców byłego NRD - 60 proc., najmłodsi wyborcy, (w przedziale wiekowym 18-29)- 60 proc. oraz wśród bezrobotni (64 proc.). Przeciwników solidarności z Zachodem jest też więcej wśród bardziej wykształconych mieszkańców Niemiec (55 proc. przeciw, 42 proc. za)
Według cytowanych przez dziennik ekspertów, taka postawa Niemców spowodowana jest niechęcią do zaburzania stabilności niemieckiej gospodarki oraz brakiem zaufania do Stanów Zjednoczonych. Jednocześnie wskazuje się też na sympatię Niemców dla rosyjskiej kultury oraz poczucia winy za zbrodnie popełniane na Rosjanach w czasie II wojny światowej.
Wyniki badań już są wykorzystywane przez rosyjską propagandę. Między innymi, w zeszłym tygodniu państwowa telewizja Rossija 1 emitowała reportaż mówiący o tm, że w kwestii polityki wschodniej rząd w Berlinie ignoruje zdanie opinii publicznej. Zaś Dmitrij Kisieliow, szef kremlowskiej agencji prasowej Rossija Siewodnia, zapewniał na antenie kanału, że "Niemcy jako naród nie mają ochoty na eskapadę", lecz berlińskie elity "paradoksalnie mają ochotę na awanturę".