Pod koniec tygodnia we wschodniej części Ukrainy zaczął się pojawiać rosyjski ciężki sprzęt: czołgi i katiusze. Maszyny zagarnięte w ukraińskich garnizonach na Krymie lub wprost z rosyjskich magazynów bez problemów przejeżdżały przez niepilnowaną granicę i atakowały ukraińskie posterunki w głębi kraju.
Kilka czołgów zostało rozbitych niedaleko Doniecka. A rosyjską wyrzutnię rakiet zamontowaną na samochodzie (czyli katiuszę) ukraińscy żołnierze zdobyli niedaleko miejscowości Dobropole. Nie wiadomo, dlaczego bojówkarze użyli jej do ostrzału pobliskiej hurtowni warzyw – prawdopodobnie pochodzący z Rosji i słabo znający teren pomylili obiekty.
Podobne zdarzenie nastąpiło w wiosce Amwrosijewka. W nocy z soboty na niedzielę separatyści przez pomyłkę ostrzelali ją z katiuszy – nie potrafili wycelować w pobliski ukraiński posterunek.
Gwałtowna reakcja
Lawina ruszyła jednak dopiero wtedy gdy w piątek przed północą rosyjscy separatyści zestrzelili pod Ługańskiem ukraiński wojskowy samolot transportowy. W maszynie, która runęła na ziemię, zginęło 49 żołnierzy. Była to największa, jednorazowa strata ukraińskiej armii od czasu rozpoczęcia walk na wschodzie trzy miesiące temu.
Spokojny dotychczas Kijów zareagował bardzo gwałtownie. Około półtora tysiąca osób zebrało się przed rosyjską ambasadą, żądając jej usunięcia z kraju jako „rozsadnika terroryzmu" i przyznania przez Rosję, że prowadzi wojnę z Ukrainą. Budynek ambasady został obrzucony woreczkami z farbą, a stojących przed nim siedem samochodów rosyjskich dyplomatów wywrócono do góry kołami. Częściami wyrwanymi z maszyn zarzucono dziedziniec ambasady. Na miejsce przyjechał ukraiński minister spraw zagranicznych Andrij Deszczyca i próbował powstrzymać zajścia. Razem z demonstrantami zaintonował niecenzuralną, znaną już nie tylko na Ukrainie przyśpiewkę piłkarskich kibiców „Putin ch...ło". Udało mu się rozładować atmosferę, ale następnego dnia zaatakował go rosyjski MSZ za „brak kultury", a szef Komisji Spraw Zagranicznych rosyjskiego parlamentu zażądał od Kijowa jego dymisji.