Zostałem uprowadzony - powiedział Szar, gdy po wystukaniu w komórce numeru ratunkowego 100, odezwał się młody funkcjonariusz. Potem słychać było w słuchawce krzyki i strzały. A także śmiech, teraz już wiadomo - porywaczy.
Była 22:25 w czwartek 12 czerwca. Wtedy jeszcze nikt w Izraelu nie wiedział, że trzech młodych Izraelczyków zostało uprowadzonych, gdy próbowali złapać autostop ze szkoły religijnej w osiedlu żydowskim na Zachodnim Brzegu Jordanu.
Potem ich losem żył cały kraj. Zakładano, że zostali uprowadzeni, ale żyją. Aż do ostatniego poniedziałku, gdy odnaleziono ich przykryte kupą kamieni ciała w okolicach Hebronu.
Jak pisze dziennik "Jedijot Achronot", młody funkcjonariusz nie wiedział, co zrobić z niecodziennym zgłoszeniem o uprowadzeniu. Poradził się doświadczonej policjantki. Uznała telefon za żart.
Opóźniło to poszukiwania o wiele godzin. Porywacze mieli czas na ukrycie ciał zabitych niedługo po uprowadzeniu młodych Izraelczyków i na ucieczkę.