Rudy zwierzak wskoczył do sklepu „Rybia wysepka" na władywostockim lotnisku. Ku uciesze obserwujących go podróżnych na stoisku z rybami najpierw dobrał się do wędzonego kalmara, a potem do wędzonej gładzicy. Największe jednak straty spowodował wędrując po rybach i próbując, która jest najsmaczniejsza. „Ponadrywał opakowania z różnymi delikatesami, na przykład z wędzoną ośmiornicą. No i w ogóle zachowywała się jak w naszym powiedzeniu: Nie zjem, ale za to ponadgryzam" – powiedziała właścicielka firmy.
Wszystkie produkty (niektóre dość luksusowe) rozmieszczone w witrynie należy teraz wyrzucić, a ją samą zdezynfekować. „Kociaczek narobił nam szkód na około 60 tysięcy rubli (ponad tysiąc dolarów)" – dodała.
Specjaliści uspokajają za to, że kotu na pewno nic się nie stało, co najwyżej będzie mu się chciało pić po solonych i wędzonych rybach. Znaleziono również plusy jego wizyty: jeśli skusił się na produkty, to znaczy że są świeże.
Problem natomiast ma zarząd lotniska, bo ani nie potrafi wytłumaczyć skąd kot się tam wziął (zwierzęta nie mogą przebywać w terminalu), ani znaleźć zwierzaka.