Wprowadzenie płacy minimalnej nie było w Niemczech łatwe. Zabiegały o to od dawna związki zawodowe, lecz wszystkie ich argumenty zbijały stowarzyszenia przemysłowców udowadniając, że wprowadzenie takiej płacy odbije się katastrofalnie na kondycji niemieckich firm. Argument działał przez lata. Dopóki sprawą nie zajęła się na poważnie SPD starając się jednak odzyskać zaufanie związków zawodowych i wielomilionowej rzeszy ich członków, zdegustowanych liberalnymi reformami socjaldemokratycznego kanclerza Gerharda Schrödera. To SPD zmusiła CDU, partnera w koalicji rządowej( obok CSU), do zaakceptowania stawki minimalnej stawki 8,5 euro.
Czytaj także: "FT": Zachować zimną krew w obliczu europejskiego populizmu
Czytaj także: Niemieckie rzeźnie - współczesne niewolnictwo
Bawarska CSU jest nadal przeciwna. SPD poczuła się jednak zmuszona do ustępstw godząc się na wyłączenie osób poniżej 18 roku życia z nowych regulacji, jak i niewielkich grup pracowników, np. pracowników zajmujących się dystrybucją gazet i czasopism.
Tak czy owak wiele niemieckich firm opracowało już plany działania mające zrekompensować wzrost kosztów. Związki zawodowe uruchomiły gorące linie telefoniczne dla swych członków, gdzie mogą zgłaszać swe pretensje w wypadku nierespektowania przez pracodawców nowych regulacji. w 2017 roku, a więc w roku wyborczym specjalna komisja dokona kompleksowej oceny funkcjonowania gospodarki w nowych warunkach płacowych.