Kontakty dyplomatyczne między Białorusią i Unią gwałtownie przyspieszyły. Tak dzieje się od szczytu w Mińsku 12 lutego, na którym dzięki pośrednictwu Łukaszenki Angela Merkel i Francois Hollande uzgodnili z Władimirem Putinem i Petrem Poroszenką warunki rozejmu w Donbasie. Do kraju, który przez lata był przez Zachód izolowany z powodu łamania praw człowieka, w czwartek poleciał szef łotewskiej dyplomacji Edgars Rinkevics. Z Łukaszenką rozmawiał w imieniu całej Unii, bo Łotwa przewodzi w tym półroczu Wspólnocie.
– Otwiera się okno możliwości dla wznowienia naszej współpracy – przyznał po spotkaniu z prezydentem.
We wtorek Łukaszenko przyjmie z kolei Helgę Schmid, zastępczynię wysokiej przedstawicielki ds. zagranicznych Unii Federiki Mogherini.
– Spotka się nie tylko z Łukaszenką, ale także z przedstawicielami społeczeństwa obywatelskiego. Celem wizyty jest ocena aktualnego stanu stosunków między Unią i Białorusią – mówi ogólnikowo „Rz" rzeczniczka Mogherini Maja Kocijancic. Ale też przyznaje: doceniamy stanowisko Białorusi wobec Ukrainy, ofertę pośrednictwa w negocjacjach.
Przełomem w relacjach na linii Mińsk–Bruksela byłoby jednak zaproszenie samego Łukaszenki na szczyt Partnerstwa Wschodniego w Rydze 21 maja. Takiemu rozwiązaniu nieoficjalnie sprzyja Łotwa, ale decyzja wymaga jednomyślnego poparcia wszystkich krajów Unii, a część z nich na razie jest temu przeciwna ze względu na autorytarne metody rządzenia Łukaszenki.
– Decyzja zostanie podjęta niedługo przed szczytem w Rydze. Zależy od przestrzegania praw człowieka i wolności politycznej na Białorusi – mówi „Rz" Ivars Lasis, rzecznik łotewskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Łukaszenko, wraz z ok. 200 białoruskimi oficjelami, od 2011 roku ma zakaz wjazdu do Unii. Decyzja w tej sprawie w grudniu została przedłużona o kolejny rok. Jednak Rada UE może uchylić to postanowienie na czas wyjazdu prezydenta do Rygi.