Całkiem niedawno, jeszcze kilka lat temu, za najgroźniejszą organizację terrorystyczną świata uchodziła Al-Kaida.
A krajem, gdzie była najsilniejsza, był Jemen, najbiedniejsze państwo arabskie położone w strategicznym miejscu, na południowo zachodnim krańcu Półwyspu Arabskiego przy jednym z najważniejszych szlaków wodnych świata.
Amerykanie i ich sojusznicy obawiali się, że Jemen stanie się nowym Afganistanem, tylko leżącym w jeszcze ważniejszym miejscu. To z tego kraju pochodziła znaczna część więźniów obozu Guantanamo. Był wśród nich jeden z trzech vipów jemeńskiej al-Kaidy, jej późniejszy wicedowódca Said Ali asz-Szihri.
Wróg publiczny nr 1
To tutaj też ukrył się drugi vip, a dla Amerykanów w swoim czasie wróg publiczny numer jeden Anwar al-Awlaki, mentor, duchowy przywódca sprawców najważniejszych ataków terrorystycznych na Stany Zjednoczone - w tym trzech zamachowców z 11 września 2001 roku.