Przed tym, jak deputowani Rady Najwyższej w Kijowie pozbawili Igora Mosijczuka immunitetu, prokurator generalny Wiktor Szokin zaprezentował ukraińskim parlamentarzystom nagranie wideo. Na nagraniu Mosijczuk tłumaczy swojemu rozmówcy, ile kosztują jego usługi. Chodzi o „wsparcie" dla jednego z przedsiębiorców, wydobywającego na Ukrainie surowce. Deputowany twierdzi, że otrzymanie licencji „będzie kosztowało minimum 100 tys. Hrywien (około 20 tys. zł)", po czym przedsiębiorca wyciąga i przekazuje mu pieniądze. Mosijczuk twierdzi, że ma układy w MSW oraz SBU (Służba Bezpieczeństwa Ukrainy) i że wykorzysta te znajomości na korzyść przedsiębiorcy. Dodaje, że zbliżają się wybory samorządowe i że jego partia potrzebuje wsparcia finansowego. W zamian oferuje „wszelkie możliwe poparcie polityczne".

- Widzieliście w jaki sposób swój majątek pomnaża Radykalna Partia – powiedział tuż po prezentacji wideo prokurator generalny Wiktor Szokin i wezwał deputowanych, by natychmiast zagłosowali za uchyleniem immunitetu deputowanego Mosijczuka. Tuż po tym Rada Najwyższa pozbawiła nietykalności członka Radykalnej Partii.

Inni deputowani zaczęli krzyczeć „hańba". Mosijczuk, który do niedawna był zastępcą dowódcy walczącego w Donbasie batalionu „Azow", został aresztowany w budynku ukraińskiego parlamentu.

Do niedawna Radykalna Partia, na czele której stoi ekscentryczny Oleg Liaszko, była członkiem koalicji rządzącej. Opuściła koalicję kilka tygodni temu, gdy rządzący Blok Petra Poroszenki przyjął uchwałę dotyczącą zmiany konstytucji w kwestii decentralizacji państwa.