Taki zakaz rektor tej czołowej egipskiej uczelni wprowadził już we wrześniu. Teraz utrzymał go sąd administracyjny w Kairze. W Egipcie noszenie nikabów to nowy obyczaj, jeszcze dwie dekady temu widywano tu w nim tylko żony przybyszów znad Zatoki Perskiej. Kojarzy się ze wzrostem konserwatyzmu w społeczeństwie i wpływami zdelegalizowanego Bractwa Muzułmańskiego.
Rektor Gabar Nasar, jak pisze dziennik „Al-Masri al-Jawm", tłumaczył wprowadzenie zakazu tym, że wykładowczynie w nikabach mają utrudniony kontakt ze studentami. Jak można prowadzić zajęcia w takiej zasłonie? - można było wyczytać w oficjalnym oświadczeniu uniwersytetu.
Rektor twierdził ponadto, że jedynie około 10 kobiet zatrudnionych przez uniwersytet nosiło nikaby. Czego nie potwierdzili inni rozmówcy gazety, a zwłaszcza adwokat, który złożył skargę. Jego zdaniem zakaz objął około 100 kobiet. Niektóre z nich uznały, że zrywanie im zasłon z twarzy to „rasizm" i naruszenie zasady wolności religijnej.
Sąd administracyjny, do którego trafiła skarga, uznał, że prawo do swobody ubioru ma ograniczenia. I przyznał rację rektorowi, że nikab utrudnia komunikację.
Zakazy noszenia nikabów próbowano już wprowadzać na egipskich uczelniach, w tym na najsłynniejszej – Al-Azhar, w czasach Hosniego Mubaraka, obalonego pięć lat temu dyktatora. Ówczesny wielki szejk uniwersytetu Al-Azhar Mohamed Tantawi twierdził, że nikab jest elementem obyczaju, a nie wymogiem religijnym.