Resort ogłosił przetarg na zakup pięciu delfinów, które powinny mieć nie więcej niż pięć lat, do 2,7 metra długości i „okazywać aktywność ruchową". Do 30 sierpnia powinny zostać dostarczone do bazy rosyjskiej Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu.
Jednocześnie jednak ministerstwo nie ujawnia po co mu delfiny. Wcześniej jego urzędnicy kategorycznie zaprzeczali, by armia zajmowała się tresurą jakichkolwiek zwierząt (nie tylko delfinów) na potrzeby pola walki.
Ale po aneksji Krymu rosyjska armia przejęła oceanarium należące do ukraińskiej. Nie wiadomo, czy delfiny były w nim w chwili agresji, ale na pewno ćwiczenia ze zwierzętami wcześniej prowadziła marynarka wojenna Ukrainy. Przy czym armia ukraińska – jak i rosyjska – kategorycznie zaprzeczała, by szkoliła zwierzęta w celach bojowych. Tak, jak i kategorycznie zaprzeczała, by morscy poborowi uciekli w 2013 roku, w czasie ćwiczeń na morzu.
Pod koniec 2014 roku pojawiły się informacje, że z kolei rosyjska marynarka wojenna ćwiczy z delfinami. Przedstawiciel rosyjskiego ministerstwa, generał Igor Konaszenkow zapewniał wtedy, że „nie występuje w ogóle konieczność szkolenia zwierząt dla celów wojskowych".
Mimo to Sewastopol był i pozostaje jednym z dwóch miejsc na ziemi, o którym wiadomo, że szkolone tam są wojskowe delfiny. Drugie to amerykańska baza floty w San Diego w Kalifornii.