Tym samym zmusza polski rząd do ustosunkowania się do jego kandydatury. Do tej pory zarówno premier Beata Szydło, jak i minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski wyrażali niezadowolenie ze sposobu działania Tuska, ale z ostateczną deklaracją poparcia lub jego braku czekali na decyzję byłego polskiego premiera. Beata Szydło była nawet na tyle złośliwa, że zamierzała zapytać o kandydowanie Tuska kanclerz Angelę Merkel w czasie jej wizyty 7 lutego, tak jakby chciała pokazać, że Tusk jest kandydatem Niemiec, a nie Polski. Teraz już nie musi tego robić, sam Tusk powiedział, że jest gotów zostać w Brukseli na kolejne dwa i pół roku. Raczej więc Merkel zapyta Szydło, co na to Polska. I czy sprzeciw wobec kandydatury Polaka, który w wywiadach deklaruje Jarosław Kaczyński, będzie oficjalnie zgłoszony przez polski rząd, gdy przyjdzie do nominowania szefa RE.