Uczestnicy, zorganizowanego nie bez kłopotów i mimo sprzeciwu lubelskich władz, Marszu Równości zbierali się od południa na Placu Zamkowym. W pobliżu, przy ulicy Zamkowej, gromadzili się kontrmanifestanci, ze środowisk narodowych.
Marsz wyruszył wkrótce po 13-tej. Niedługo potem w poprzek trasy marszu stanęli narodowcy, blokując przemarsz. Policja wezwała kontrmanifestantów do rozejścia się. Po ostrzeżeniach, policjanci musieli użyć siły. W ruch poszły armatki wodne, gaz łzawiący i granaty hukowe. Narodowcy rzucali kamieniami i butelkami, wykrzykiwali „Lublin miastem bez dewiacji!”, „Zakaz pedałowania!”, obrzucali wyzwiskami.