W lutym 1959 na Przełęczy Diatłowa (nazwa pochodzi od nazwiska jednego z uczestników wyprawy) w północnej części Uralu zginęło dziewięcioro członków studenckiej wycieczki. Przyczyny ich śmierci oraz szczegóły całego zdarzenia do dziś nie zostały wyjaśnione.
Jedna z teorii mówi, że udział w tym zdarzeniu miało wojsko lub rosyjskie agencje wywiadowcze. W 60. rocznicę tego zdarzenia, prokuratura generalna Rosji poinformowała o wznowieniu śledztwa w tej sprawie.
Do tej pory śledczy spotkali się z 75 teoriami. Najbardziej prawdopodobna z nich dotyczą huraganu lub lawiny śnieżnej.
- Duża część z tych 75 teorii spiskowych dotyczy udziały władz. Jest to absolutnie nie do pomyślenia i udowodniliśmy, że 15 teorii łączących śmierć turystów z tajną działalnością służb jest nieuzasadnionych - powiedział Andriej Kuriakow, szef nadzoru nad wymiarem sprawiedliwości w prokuraturze obwodu swierdłowskiego.
Kuriakow powiedział, że prokuratura zażądała wszystkich dokumentów, które mają jakikolwiek związek z tym incydentem, bezpośrednio lub pośrednio. Niektóre dokumenty zostały odtajnione 20-30 lat temu, inne nigdy nie zostały sklasyfikowane.