Koronawirus do środy w południe zainfekował w Niemczech co najmniej 240 osób. Przypadków śmiertelnych nie zanotowano. Chorzy są już we wszystkich landach z wyjątkiem Saksonii-Anhalt. Najwięcej, bo 129 zachorowań – jest w Nadrenii Północnej-Westfalii, ale tam mieszka niemal co czwarty obywatel RFN. W Bawarii – 48, w Badenii-Wirtembergii – 44. W graniczących z Polską landach zachorowań jest niewiele: w Meklemburgii trzy, w Brandenburgii i Saksonii po jednym. W niemal czteromilionowym Berlinie zarejestrowano sześć przypadków. „Szczytowy punkt zachorowań dopiero nastąpi" – informuje rząd. Nie wiadomo jednak, kiedy.
W Niemczech pierwsze przypadki koronawirusa zanotowano w Bawarii, gdzie w firmie współpracującej z BMW gościła kilka tygodni temu chińska delegacja. BMW wysłało 150 swoich współpracowników na domową kwarantannę. Podobnie jest w Nadrenii Północnej-Westfalii, gdzie władze zaleciły uczestnikom niedawnego pochodu karnawałowego w Heinsbergu 14-dniowy podbyt w domu po tym, jak u dwóch osób wykryto wirusa. Obecnie jest tam już ponad dziesięć przypadków zakażenia. To tam przebywał u córki 66 -letni Polak, u którego po powrocie do kraju stwierdzono obecność koronawirusa.
Jednocześnie w niedalekim Gelsenkirchen we wtorek na stadionie Schalke 04 odbył się mecz z udziałem 70 tys. kibiców. Właściwie imprezy tego rodzaju dopuszczone były jedynie na świeżym powietrzu, lecz dach w czasie meczu z Bayernem zamknięto. Bez konsekwencji.
Walka z epidemią leży w kompetencji landów, a rząd federalny odgrywa jedynie rolę koordynatora niektórych działań. Jak na razie nie ma planów przymusowej izolacji całych miejscowości, jak to się dzieje np. we Włoszech. Władze działają na podstawie starej ustawy o ochronie przed infekcjami (IfSG), która dopuszcza ograniczenie wolności osobistej czy nietykalności miejsca zamieszkania. Służby mają prawo domagać się od przypuszczalnych nosicieli wirusa próbek krwi czy przeprowadzenia badań. Mogą też zakazać wykonywania zawodu czy skierować niektóre osoby do szpitali.
Takich środków jeszcze się nie stosuje. Nie jest też rozważane zamknięcie granic. W takim przypadku należałoby sprowadzić z Chin 30 tys. obywateli RFN.