Zdaniem policji ojciec-psychopata groził córce i ich wspólnym dzieciom, że je zagazuje, jeśli będą próbowały go zaatakować. Na razie nie udało się ustalić, czy w piwnicy rzeczywiście zainstalował urządzenie do wypuszczania gazu.
Testy DNA wykazały, że w piwnicy domu Fritzlów pojawiał się tylko on, ale niewykluczone, że w aferę zamieszany był jeszcze ktoś. Pułkownik Franz Polzer z austriackiej policji uważa, że „ktoś powiązany z rodziną musiał wiedzieć” o sprawie. Inne testy potwierdziły, że to Fritzl był ojcem wszystkich siedmiorga dzieci swojej córki. Troje razem z nią przetrzymywał w całkowitej izolacji, pozostałe wychowywał razem z żoną.
Według austriackiej policji psychopata tak przemyślnie planował swoje działania, że nie było żadnych szans, żeby wykryć jego przestępstwa wcześniej. Mimo że w domu, w którym od lat trwał dramat Elisabeth i jej dzieci, kilkakrotnie gościli urzędnicy opieki społecznej, a piwnice były kontrolowane przez strażaków, nikt niczego nie zauważył. Policja bada też, czy – jak twierdzi Fritzl – zamek szyfrowy w drzwiach do piwnicy miał się sam otworzyć w razie, gdyby ktoś bardzo długo go nie używał. Wiadomo, że więziona Elisabeth zmuszona została przez ojca do napisania rok temu listu, że „chce wrócić do domu, ale na razie nie może”. Niewykluczone więc, że ojciec planował jednak jej uwolnienie.
Czujemy smutek, złość, a może i nienawiść – mówił pastor Peter Bösendorf
Elisabeth i dzieci znajdują się w klinice psychiatrycznej. Dzieci porozumiewają się między sobą pomrukami i chrapliwymi okrzykami, choć potrafią normalnie mówić. Potrzebują tygodni, by przyzwyczaić się do otwartej przestrzeni i światła dziennego. Najmłodsze, pięcioletnie, wydaje się najszybciej przystosowywać do nowych warunków i najbardziej jest zachwycone jazdą samochodem.