Powód? Związek Samorządów Lokalnych (LGA), zrzeszający rady Anglii i Walii, uważa, że rodzice nie radzą sobie z dbaniem o zdrowie swoich dzieci. A „epidemię otyłości” LGA uważa za jedno z najpoważniejszych zagrożeń dla brytyjskiego społeczeństwa.
Samorządowcy ubolewają, że ich kraj staje się „światową stolicą otyłości” oraz że pracownicy socjalni zbyt rzadko interweniują w takich przypadkach. Dopuszczenie przez rodziców do roztycia się dziecka jest bowiem – zdaniem LGA – takim samym zaniedbaniem jak jego niedożywianie. Wzywają więc do podjęcia „drastycznych środków”, z odbieraniem rodzicom pociech włącznie.
Czy takie posunięcie rzeczywiście może pomóc dzieciom walczyć z nadwagą? Przeczy temu Izabela Wołodkiewicz, dietetyk i lekarz z Centrum Diagnostyki Medycznej i Hematologii BIOS w Warszawie.
– To zbyt radykalne rozwiązanie. Istnieje cała gama innych możliwości niesienia pomocy otyłym dzieciom, bez rozbijania rodziny. Choćby edukowanie rodziców czy przydzielenie pielęgniarki środowiskowej – mówi „Rzeczpospolitej”. – Co więcej, skutek takich działań może być przeciwny do zamierzonego, ponieważ objadanie się ma często podłoże nerwowe. Dlatego dodatkowy stres związany z odcięciem od rodziny może doprowadzić wręcz do nasilenia przypadłości, jaką jest otyłość.
Z badań wynika, że – zakładając utrzymanie się dotychczasowych tendencji – liczba chorobliwie otyłych dzieci w ciągu czterech lat przekroczy na Wyspach milion. W przyszłości grozić im będą problemy z nadciśnieniem, chorobami serca, cukrzycą. Dlatego David Hunter, ekspert zdrowotny z Durham University, porównał szerzącą się otyłość do wielkiego zagrożenia, jakim jest dla Wielkiej Brytanii... terroryzm.