Napastnik ubrany był w strój meksykańskiego kowboja, a w ręku trzymał maczetę. Dlaczego kowboj przestępca dręczył swoje ofiary pieśniami we własnym wykonaniu, nie wiadomo.
Badany jest trop, o którym informował rzecznik lokalnej policji Alfredo Barro. Otóż aresztowany mężczyzna nazywa się Vincente Fernandez – tak samo jak ikona meksykańskiej kultury, aktor i piosenkarz znany także jako „El Idolo de Mexico” (Idol Meksyku) oraz „El Rey” (Król). „Król” rozpoczął swoją wielką karierę od śpiewania na ulicy. Później jednak nagrał 50 albumów i przyczynił się do powstania 40 filmów.
Jedna rzecz tylko się nie zgadza. Nasz wielbiciel śpiewu i cudzej własności nie tyle oczarowywał ofiary własnym talentem, ile zwyczajnie je zastraszał przy użyciu półtorametrowej maczety.
Z nożem na gardle słuchać śpiewu opryszka, który pozbawił nas przed chwilą pieniędzy i zegarka
– to musiało być niezapomniane przeżycie.