W pożarze w Kamieniu Pomorskim w kwietniu 2009 r. zginęło 21 osób, głównie dzieci. Choć dawni mieszkańcy budynku do dziś twierdzą, że to było podpalenie, biegli już jesienią ustalili ponad wszelką wątpliwość, że przyczyną tragedii było zwarcie instalacji elektrycznej. Jako pierwsza poinformowała o tym „Rz”.
Prokuratura poprosiła jednak o opinię uzupełniającą. Ekspert ze Szkoły Głównej Służby Pożarniczej w Warszawie przyjrzał się instalacji elektrycznej budynku – przeanalizował związaną z tym dokumentację.
– Nie był w stanie jednoznacznie powiedzieć, jakie czynniki miały wpływ na zwarcie – mówi Jolanta Śliwińska z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie, która prowadzi śledztwo w sprawie pożaru.
Powód? Instalacja, za którą odpowiadał administrator budynku, była w wielu miejscach samowolnie przerabiana przez mieszkańców.
Krótko po tragedii ówczesny wicepremier Grzegorz Schetyna wskazywał, że przyczyniły się do niej zaniedbania miejscowego samorządu. Według strażaków budynek nie spełniał podstawowych norm przeciwpożarowych.