Gawroński był wieloletnim pracownikiem urzędu gminy, konserwatorem urządzeń wodociągowych. Po upływie 13 lat pracy został zwolniony. Uważa, że pracę stracił w wyniku decyzji wójta, który mści się na nim za odrzucenie pewnej oferty.
– Wójt dowiedział się, że w moim lokalu miał powstać sklep. Niedaleko stał już jeden – należący do syna wójta. Myślał, że ten sklep będzie konkurencją i zagrożeniem. Zaproponował wypowiedzenie umowy najmu, obiecując mi podwyżkę w wysokości 500 zł, pracę dla mojej żony oraz od 10 do 15 tys. zł na pokrycie zerwania umowy z najemcą – mówi Gawroński.
Wraz z żoną nagrali wójta, gdy składał tę propozycję.
Gawroński nie zgodził się na wypowiedzenie umowy najemcy. Niedługo potem wyleciał z pracy z zastosowaniem skróconego miesięcznego okresu wypowiedzenia. Sprawa trafiła na wokandę.
Sąd stwierdził, że Gawroński został bezprawnie zwolniony, i nakazał przywrócenie go do pracy. Tyle że Gawroński nie wrócił już na to samo stanowisko. Zbierał liście i śmieci na ulicach, w parkach.