Reklama

Bogaci pracują długo

W najzamożniejszych państwach pracuje większość starszych osób. Polska zmierza w tym samym kierunku.

Aktualizacja: 25.02.2015 22:54 Publikacja: 25.02.2015 20:44

Bogate Szwajcaria, Szwecja i Norwegia to liderzy w Europie pod względem liczby pracujących starszych osób. Tak jest od dekady. Jednak przed tym czasem Polskę dzieliła od nich przepaść. W 2004 r. w naszym kraju pracowało zaledwie 26,2 proc. osób mających 55–64 lata, a w trzech wymienionych krajach było to 65–69 proc. Średnia dla Unii Europejskiej wynosiła wtedy 40,6 proc.

Od tamtej pory dokonał się jednak w Polsce istotny postęp. Obecnie – to dane za ostatni kwartał 2014 r. opublikowane we wtorek przez GUS – pracuje niemal 44 proc. starszych osób.

To niewiele mniej niż średnia UE, która wynosi (dane za 2013 r.) nieco ponad 50 proc. Trzy wspomniane kraje liderzy też zwiększyły odsetek zatrudnionych wśród osób starszych, ale nie dzieli nas od nich już tak dramatyczna różnica jak przed dziesięciu laty. Obecnie w Szwecji pracuje 73,6 proc. starszych, w Szwajcarii i Norwegii odpowiednio 71,1 i 71,7 proc.

Polskie dane są już porównywalne z tymi w krajach regionu. W Czechach pracuje 51,6 proc. starszych, na Słowacji – 44 proc., w krajach bałtyckich – od 53 do 64 proc.

W Niemczech ten odsetek wynosi 63,6 proc. Tam, podobnie jak w Polsce, dokonał się pod tym względem spektakularny postęp. Jeszcze w 2004 r. pracowało tam zaledwie 42 proc. starszych osób. Wskaźnik ich zatrudnienia wzrósł więc o przeszło 20 pkt proc., nawet bardziej niż u nas.

W regionie maruderem są Węgry z 38,5 proc.

Wiceminister pracy Jacek Męcina mówi „Rzeczpospolitej", że większa liczba pracujących w Polsce to nie tylko efekt wygaszenia przywilejów, ale także działań na rynku pracy. – W ubiegłym roku różnymi formami wsparcia objęliśmy ponad 90 tys. osób w wieku 50 plus – wyjaśnia. Liczy na to, że dalszą poprawę zapewni uruchomiony właśnie krajowy fundusz szkoleniowy.

Eksperci podkreślają, że dłuższa praca oznacza – oprócz korzyści dla budżetu i wyższych dochodów samych pracujących – także korzystną zmianę w podejściu do doświadczonych pracowników. Gdy obowiązywały powszechne przywileje emerytalne i kobiety masowo odchodziły na świadczenia, mając 55 lat, działał mechanizm ich stygmatyzacji.

Reklama
Reklama

– Pracodawca, wiedząc, że zaraz taki pracownik ucieknie na emeryturę, pomijał go w awansach, podwyżkach, szkoleniach. Nie opłacało mu się w niego inwestować – tłumaczy Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan.

Działało to także, na zasadzie sprzężenia zwrotnego, w drugą stronę. – Taki pracownik, widząc podejście firmy do niego, także przestawał się dokształcać, a czasem wręcz dbać o zdrowie – mówi Mordasewicz.

W efekcie przywilej, jakim była krótsza praca, działał często dyskryminująco, wypychając poza rynek nawet tych, którzy chcieli na nim pozostać. – Chciałam pracować jak najdłużej, ale gdy weszłam w wiek emerytalny, obowiązywała zasada: idź do domu – mówi nam pani Jolanta, która odchodziła na emeryturę w pierwszej dekadzie tego wieku.

Taka praktyka okazała się zgubna dla wypłacalności systemu emerytalnego. Olbrzymie manko, jakie odnotowuje, jest głównie efektem obowiązywania do niedawna licznych przywilejów emerytalnych. Dzisiaj co trzeci złoty, jaki jest wypłacany przez ZUS, nie pochodzi ze składek, ale z różnych form dotacji z budżetu państwa.

– Osoba odchodząca z rynku pracy pobiera świadczenie, które muszą sfinansować pracujący, a ponadto nie wpłaca do budżetu podatków i składek z tytułu pracy – tłumaczy Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
Wiceszefowa MEN: Dorośli często lekceważą problem hejtu. To może skończyć się tragicznie
Społeczeństwo
Nie żyje Mirosław Chojecki, członek KOR, współtwórca niezależnego ruchu wydawniczego w PRL
Społeczeństwo
Lekcja historii na cmentarzu. Rybnik i Racibórz uczą o tolerancji
Społeczeństwo
Jan Ołdakowski: Chcemy w Muzeum Powstania uczyć społecznej odporności i przywództwa
Reklama
Reklama