Mimo przeciwności disco polo tak naprawdę nigdy nie zniknęło, bo zawsze miało swoich fanów. A tych ostatnio znów jest jakby coraz więcej. Z badań jakościowych zleconych przez Dom Mediowy Starcom wynika, że w ciągu ostatnich lat opinia o disco polo znacznie się poprawiła. Muzyka jest silnie promowana w internecie i obecna w mediach, a zespoły zapraszane są na obchody miast czy juwenalia. – Sponsorzy przestali się wstydzić. Ludzie jeżdżą na festiwale, np. w Ostródzie czy Łódź Disco Fest. To pokazuje, że nie trzeba sprowadzać z Zachodu gwiazdy za ogromne pieniądze. Zamiast tego można zrobić festiwal, na który przyjdzie 50 tys. osób. I wszyscy będą fajnie się bawić, słuchając polskiej muzyki – mówi Robert Klatt, prezes zarządu firmy World Media, jednego z największych organizatorów koncertów disco polo, oraz współzałożyciel zespołu Classic.
Nie ma wstydu
Małgorzata Golińska, dyrektor zarządzająca Polo TV, walczy ze stereotypem, że disco polo jest muzyką ludzi z małych wsi i miasteczek. Dowód? Zeszłoroczna Walentynkowa Gala Disco Polo w Sali Kongresowej, której była współorganizatorem. – Sprzedaliśmy koncert bez żadnej promocji na miesiąc przed wydarzeniem. Szybko zdecydowaliśmy się zorganizować drugą galę tego samego dnia, tylko o innej godzinie, i również sprzedaliśmy wszystkie bilety. To pokazuje, że disco polo jest ukochaną muzyką Polaków w każdym wieku, uwielbiamy się bawić w jej rytmie – przekonuje.
Nie można temu zaprzeczyć. Według różnych badań aż 40 proc. Polaków deklaruje, że słucha tego gatunku muzycznego, choć wielu ekspertów twierdzi, że liczby są znacznie większe. Na pewno przyczyniła się do tego piosenka „Ona tańczy dla mnie" Radka Liszewskiego z zespołu Weekend. Pobiła wszelkie rekordy: niemal 87 mln odsłon na YouTubie. A teledysk jako jedyny polski klip znalazł się na wysokiej pozycji listy Top 100 tego kanału, gdzie wyprzedził m.in. Justina Biebera. – Każdy chciałby mieć taki hit na swoim koncie, ta piosenka jest niczym muzyczny Święty Graal – mówi Liszewski. Utwór stał się popularny wśród fanów sportu i samych sportowców, powstały jego liczne przeróbki, doczekał się wielu parodii, wykonał go CeZik, a nawet Jerzy Urban. Na tym jednak się nie skończyło. – Do tej pory dostaję e-maile z filmami z całego świata, na których ludzie różnych narodowości bawią się do mojej piosenki – mówi muzyk. – To tak jak z piosenką Michela Teló „Nosa nosa" – cały świat zaczął ją śpiewać, nikt nie wie dlaczego.
I o to w disco polo chodzi. Żeby porwać tłumy. A jeśli wpadająca w ucho piosenka jest jeszcze opakowana dobrze zrealizowanym teledyskiem, wykonawca może być pewien, że trafi on do telewizji. Stąd już prosta droga do popularności.
Według danych firmy Nielsen Audience Measurement i Atmedia stacjom muzycznym, które emitowały teledyski disco polo, znacznie wzrosła liczba widzów. Prym wiedzie Polo TV, która szybko stała się najchętniej oglądaną telewizją muzyczną w kraju. Kanał dociera do ponad 13 mln widzów miesięcznie (w grudniu 2014 r. miał prawie 14,5 mln widzów), co stanowi 37 proc. widzów w Polsce w ogóle (w grudniu 40 proc.). Przekłada się to na przychody z reklam, które w 2014 r. wyniosły 186 mln zł.
W powracającej modzie na disco polo okazję do zysku zauważyły też inne telewizje, jak 4fun.tv, iTV czy TV.Disco, oraz radiostacje. Dla przykładu Radio Plus radykalnie zmieniło swój profil muzyczny i zaczęło opierać go na disco polo. Odnotowało niebywały skok popularności, a co za tym idzie, zyskało więcej reklamodawców, którzy zrozumieli, że odcinanie się od tego trendu nie sprzyja ich biznesowi.