Reklama
Rozwiń
Reklama

Ludzie rzadziej giną bez śladu

Po raz pierwszy od lat spadła liczba zaginięć nastolatków i dzieci. Było ich mniej o niemal tysiąc.

Aktualizacja: 26.01.2016 09:50 Publikacja: 25.01.2016 19:09

Rośnie skuteczność policji w poszukiwaniu najmłodszych zaginionych

Rośnie skuteczność policji w poszukiwaniu najmłodszych zaginionych

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

Od ponad pięciu lat liczba zaginionych systematycznie rosła – zarówno dorosłych, jak i nieletnich. W ubiegłym roku ten niekorzystny trend po raz pierwszy się odwrócił – wynika z danych Komendy Głównej Policji, które poznała „Rzeczpospolita".

Ogólna liczba zaginięć zmalała o niemal 400, a w przypadku dzieci i nastolatków spadek jest jeszcze bardziej widoczny. Łączna liczba zaginięć nieletnich wyniosła w zeszłym roku 7,1 tys. To oznacza, że było ich o blisko tysiąc mniej.

– Kondycja polskich nastolatków się poprawiła, więc zapewne dlatego rzadziej uciekają z domów, co w ich przypadku było głównym powodem zaginięć. Na spadkowy trend nakłada się też pogłębiający się niż demograficzny – ocenia prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny.

Rekord: blisko 21 tys.

Jeszcze w 2010 r. na policję zgłoszono niewiele ponad 14 tys. zaginięć, dwa lata później już o 3,5 tys. więcej, a w 2014 roku padł prawdziwy rekord: przepadło 20,8 tys. osób. To poziom, jakiego nie notowano od kilkunastu lat. Ubiegłoroczne statystyki – jak twierdzą śledczy i eksperci – pozwalają sądzić, że trend na stałe się odwróci.

I tak: w zeszłym roku zaginęło 20 458 osób. Z policyjnych danych wynika, że w przypadku dzieci i młodzieży ubyło zaginionych praktycznie we wszystkich grupach wiekowych. Najmłodszych dzieci (do siedmiu lat), a także nieco starszych (od siedmiu do 13 lat) zaginęło w każdej z grup o blisko 60–80 mniej. W przypadku 14–17-latków, będących najliczniejszą grupą ginących małoletnich, spadek jest jeszcze wyraźniejszy: zaginęło ich blisko 5,8 tys., czyli o ponad 800 mniej.

Reklama
Reklama

Powody zaginięć nieletnich są wciąż podobne. – Najmłodsze dzieci gubią się zwykle przez nieuwagę dorosłych, u nastolatków najczęstszą przyczyną są ucieczki z domu spowodowane problemami w szkole, sytuacją rodzinną i złymi relacjami z rówieśnikami – mówi Aleksander Zabłocki z Fundacji Itaka, do której też wpływa nieco mniej zgłoszeń (1–1,2 tys. rocznie).

Np. na Pomorzu trzy nastolatki wieczorem zniknęły, a znalazły się nazajutrz. Powód: chciały zrobić na złość rodzicom. Z kolei inna 16-latka poszukiwana przez rodzinę i policję odnalazła się na jednym z portali społecznościowych, a uciekła, bo „miała wszystkiego dość".

Jak mówi ekspert Itaki, w ostatnich latach dostrzegalne są nowe zjawiska. – Wśród zaginionych więcej jest osób w podeszłym wieku, z zanikami pamięci i chorobą Alzheimera. –Te zgłoszenia stanowią nawet 20 proc. wszystkich, jakie otrzymujemy – zaznacza Aleksander Zabłocki i prognozuje, że przez starzenie się społeczeństwa takich osób może przybywać. Inna, stosunkowo nowa grupa, to cierpiący na depresję. W obu przypadkach finał poszukiwań często bywa tragiczny.

Jeszcze inni to zaginieni na własne życzenie, którzy świadomie zerwali kontakt z bliskimi. Rekordzista to mieszkaniec Zabrza, który przepadł 33 lata temu, zostawił żonę i dwoje dzieci. W 1980 r. po prostu wyszedł z domu. Policjanci na jego ślad trafili na Facebooku. Okazało się, że zaginiony ma nowe życie i mieszka w Niemczech.

Szybciej szukają

Zarówno policjanci, jak i eksperci twierdzą, że trudno o jednoznaczną ocenę spadku liczby zaginięć. Powodem może być wyższa świadomość i rodziców, i opiekunów, którzy lepiej strzegą dzieci, ale i szybsze działania policjantów.

– Dzieci często są odnajdywane, zanim jeszcze wpłynie oficjalne zgłoszenie od rodziców – mówi Marcin Szyndler, rzecznik Komendy Głównej Policji. – W miejsce zniknięcia od razu jest kierowany patrol policji i odnajduje „zgubę", a rodzice rezygnują ze zgłoszenia – zaznacza Szyndler.

Reklama
Reklama

Od około trzech lat w policji działa Child Alert, uruchamiany w razie najpoważniejszych zaginięć czy porwań. W zeszłym roku został włączony po porwaniu dziesięcioletniej Mai spod Szczecina. Prof. Janusz Czapiński zgadza się z opinią, że rodzice lepiej pilnują dzieci. – W tempie 10 proc. rocznie przybywa matek i ojców z wyższym wykształceniem, a większość rodzin ma jedynaka, więc strzeże go jak oka w głowie – mówi prof. Czapiński. Inny powód: – Dziecko nie chodzi już pół kilometra do szkoły, bo dzisiaj matka go odwodzi je samochodem. Pociecha nie za bardzo może się więc urwać – dodaje Czapiński.

Zdecydowana większość, bo ponad 90 proc. zaginionych, się odnajduje. Dzieci zwykle w ciągu kilku dni. Jednak tych, którzy trwale przepadli bez wieści, jest ok. 4 tys. Niektórzy ulegają wypadkom, popełniają samobójstwo czy padają ofiarą przestępstw. Ich los jest nieznany. Jeśli nie mają przy sobie dokumentów i nie udaje się ustalić, kim są, to zostają pochowani jako „NN" – czyli osoby o nieustalonej tożsamości. W Polsce jest ok. 4 tys. grobów takich zmarłych. Czasami rodzina latami ich poszukuje, gdy bliski został pochowany jako osoba o nieustalonej tożsamości. Niedawno Itaka wraz z policją i pod patronatem „Rzeczpospolitej" uruchomiła projekt o nazwie GeNN, który jest szansą na wyjaśnienie losów przynajmniej części osób zaginionych. To nadzieja na rozwiązanie spraw z dwóch grup: osób długotrwale zaginionych oraz osób zmarłych, pochowanych jako NN. Dzięki analizie próbek DNA będzie można ocenić, które ze spraw są z sobą tożsame.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
„Obietnice bez pokrycia”. Szefowie związków wystawili rządowi brutalną ocenę za 2025 rok
Społeczeństwo
Historyczny debiut „dziewiętnastki”. Tramwaje Warszawskie wracają na Rakowiecką
Społeczeństwo
Co czeka zagraniczne oddziały Instytutu Pileckiego
Społeczeństwo
Polacy nie mówią „nie” związkom homoseksualnym
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama