Do incydentu miało dojść na lotnisku w Moskwie. Przedstawiciele rosyjskiej straży granicznej - według relacji izraelskiego artysty - mieli wytykać Hoviego Stara palcami, śmiać się z niego, a potem podrzeć jego paszport.
- Może ludziom w Moskwie ciężko żyje się z ludźmi takimi jak ja, może jest tak dlatego, że jestem homoseksualistą, może dlatego, że ubieram się w określony sposób, może dlatego, że noszę makijaż - nie wiem. Kiedy chciałem dostać się do Moskwy, miałem problem w czasie kontroli granicznej. Powiedzieli mi, że nie mogę wjechać do Rosji, popatrzyli na mój paszport a potem go podarli - opowiadał Star w czasie wywiadu udzielonego na Malcie.
Ostatecznie piosenkarzowi udało się jednak dostać do Moskwy i wziąć udział w imprezie związanej z tegoroczną Eurowizją. Nowy paszport otrzymał od konsulatu Izraela w stolicy Rosji.
- Potraktujmy to jako lekcję. Nie traktuję sprawy osobiście. Lubię Rosję. To nie było miłe, ale żyjemy, uczymy się i idziemy dalej, uśmiechamy się i obdarzamy miłością wszystkich - podsumował incydent Star.
Tegoroczny finał Eurowizji odbędzie się w maju, w Sztokholmie.