"Rzeczpospolita" opublikowała raport fundacji Viva! i Animals Angels, która od 2012 roku przeprowadziła 56 kontroli na 23 największych targach zwierząt. Stwierdzono ponad 300 przypadków brutalnego traktowania zwierząt, w tym znęcania się.

 - W przemyśle zwierzęta traktowane są jak towar, a towaru nie traktuje się z szacynkem - powiedział w programie #RZECZoPOLITYCE Paweł Artyfikiewicz z Viva! Interwencje. - Zwiezęta są bite, kopane, chodzi o to, by wszystko szło szybciej. Nikt nie traci czasu na pojenie zwierząt - dodaje.

Paweł Artyfikiewicz zwrócił uwagę na to, że wiele do życzenia pozostawia infrastruktura targów, do tego ma miejsce znęcanie się nad zwierzętami i transportowanie ich środkami nieprzystosowanymi do tego. - Inspekcja Weterynaryjna nie kontroluje sytuacji. Powinna sprawować nadzór nad każdym targowiskiem, na którym sprzedawane są zwierzęta. A inspektorów często nie ma na targach - powiedział Artyfikiewicz.

Na pytanie o to, że przedstawiciele Inspekcji w rozmowie z "Rzeczpospolitą" stwierdzili, że nie wpływają do nich informacje o złym nadzorze nad targowiskami, odpowiedział, że wcale go to nie dziwi. - A niby skąd miałyby wpływać? Albo od lekarzy, którzy nie wykonują swoich obowiązków zgodnie z procedurami, albo od samorządów, które musiałyby przyznać, że działają niezgodnie z prawem - powiedział.

Pytany o to, czy fundacja składała doniesienia do prokuratury w związku z nieprawidłowościami na targach, Paweł Artyfikiewicz odpowiedział, że tak, ale większość spraw było umarzanych, bo prokuratorzy nie znaleźli znamion czynów zabronionych. - Mamy dwie sprawy ze stycznia tego roku, ze znęcanie się nad zwierzętami, które są w toku. Nie zostały umorzone, ale to jest kwestią czasu - powiedział Artyfikiewicz.