Ekspert zwraca jednak uwagę na to, że wyniki sondażu nie są miażdżące.
– Więcej niż co piąty ankietowany odpowiedział, że jego zdaniem festiwal polskiej piosenki mógłby odbywać się także w innym mieście. A to jednak dowód na to, że w ostatnich latach ranga tego wydarzenia znacznie się obniżyła – tłumaczy prof. Pęczak.
Dlaczego tak się stało? Jego zdaniem w ostatnich latach przybyło w Polsce konkurencyjnych wydarzeń i dlatego festiwale organizowane przez telewizję cieszą się coraz mniejszą popularnością – zwłaszcza wśród osób młodych.
Dlatego też liczba zwolenników festiwalu polskiej piosenki rośnie wraz z wiekiem ankietowanych Polaków. Z sondażu wynika bowiem, że za pozostawieniem go w Opolu opowiadają się osoby powyżej 30. roku życia (najwięcej, bo aż 83 proc., w grupie 30–39 lat).
Z kolei 58 proc. najmłodszych respondentów (między 18. a 24. rokiem życia) uważa, że może on się odbyć w każdym innym mieście. Tylko co trzeci ankietowany z tej grupy twierdzi, że wciąż powinno być to Opole.
W ostatnich tygodniach opolski festiwal stał się przedmiotem politycznej rozgrywki. Choć prezes TVP Jacek Kurski zarzeka się, że nie podejmował żadnych prób ograniczenia obecności niektórych artystów (np. Kayah) ze względu na ich udział w czarnym proteście i marszach KOD, to wielu z nich w ramach protestu zrezygnowało z udziału w imprezie. Ostatecznie prezydent Opola ogłosił, że miasto wypowiada umowę z TVP na organizację festiwalu. Opozycja wykorzystała sytuację, by uderzyć w PiS, a niektórzy politycy tej partii uznali, że cała akcja jest odgórnie zaplanowana.