Minione święta były w Niemczech inne niż jeszcze kilka lat temu. Już w czasie przedświątecznych zakupów w centrach handlowych równie często jak „Last Christmas” rozbrzmiewała melodia „Stille Nacht” („Cicha noc”). Na wystawach sklepowych, jak zauważa „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, w sporych ilościach pojawiły się aniołki, kołyski oraz Trzej Królowie.
Były i wcześniej, ale nie tak powszechne. Ale też Niemcy pytani niedługo przed świętami o to, czy ich kraj ukształtowało chrześcijaństwo i wartości chrześcijańskie, aż w 63 proc. podzielają taką opinię. Co ciekawe, jeszcze pięć lat temu takiego zdania była mniej niż połowa obywateli (48 proc.). To wyniki badań renomowanego Instytutu Demoskopii Allensbach.
Na tej podstawie można by dojść do pochopnego wniosku, że mamy do czynienia w Niemczech z rezurekcją wiary i rechrystianizacją drugiego pod względem liczebności narodu Europy. Być może nawet pod wpływem ekspansji islamu i rosnącej liczby muzułmanów w Europie, jak i w Niemczech.
Wpływ imigrantów
Wielu publicystów dostrzega bezpośredni związek pomiędzy napływem imigrantów a rosnącą liczbą Niemców doceniających znaczenie chrześcijaństwa w kształtowaniu naszej cywilizacji. Do refleksji skłaniają obywateli spory i dyskusje związane z kryzysem imigracyjnym. W końcu większość przybyszów pochodzi z krajów islamskich i dołączyła do ponadczteromilionowej rzeszy muzułmanów mieszkających już w Niemczech od lat.
Równocześnie wiele kontrowersji wzbudza działalność ksenofobicznych i skrajnie prawicowych organizacji, jak Pegida (Patriotyczni Europejczycy przeciwko Islamizacji Zachodu) oraz Alternatywa dla Niemiec (AfD). Swoje robił też zalew informacji o samozwańczym kalifacie, tzw. Państwie Islamskim, i zagrożeniu terrorystycznym.