Protestujący w Sejmie od 36 dni rodzice osób niepełnosprawnych domagają się przyznania ich dzieciom świadczenia rehabilitacyjnego w wysokości 500 zł, wypłacanego w gotówce. Rząd w zamian zaproponował im pomoc rzeczową, wycenioną na 520 złotych.
Iwona Hartwich, jedna z protestujących matek podkreśliła, że przeprowadzona przez rząd podwyżka renty socjalnej to za mało dla rodziców, którzy "przez całe swoje życie byli upokarzani". Upomniała się też, by minister Rafalska dokonała specyfikacji pomocy rzeczowej, jaką oferuje protestującym rząd.
- Czy (niepełnosprawni) otrzymają darmowe wózki, które kosztują od 12 do 20 tys., czy otrzymają dwa razy do roku turnusy rehabilitacyjne, które są wycenione u nas w Polsce za 6 tys., czy minister Rafalska przedstawi nam nabór rehabilitantów, którzy będą rehabilitować w ramach tych 520 zł nasze dzieci? - pytała.
Zwracając się do premiera Anna Glinka, kolejna protestująca przekonywała, że nie jest prawdą - jak twierdzi szef rządu - że osoby niepełnosprawne otrzymują obecnie 3 tys. złotych na rękę. - Osoby niepełnosprawne mają obecnie niecałe 900 zł na rękę - dodała apelując, by nie rozpatrywać łącznie świadczenia dla dzieci i dla opiekujących się nimi rodziców, którzy otrzymują pieniądze "za to, że zrezygnowali z pracy".
- Nie potrzebne nam są puste obietnice, tylko pieniądze, 500 zł - stwierdziła.