AP podkreśla, że Gaylan jest jednym z "co najmniej 11 osób", które zmarły w czasie kryzysu migracyjnego na granicy Polski z Białorusią. Agencja podkreśla, że UE odpowiedzialnością za kryzys obarcza Aleksandra Łukaszenkę, który ma wykorzystywać imigrantów jako "pionki w grze mającej za cel wzięcie odwetu za sankcje" nałożone na Białoruś przez Zachód. Z kolei Białoruś oskarża Unię Europejską o to, że ta odmawia pomocy imigrantom.
"Polska policja, żołnierze i Straż Graniczna nie wpuszczają imigrantów, pozostawiając tysiące z nich w białoruskich lasach, gdzie temperatura spada poniżej zera" - pisze AP.
Agencja pisze następnie, że okoliczności konfrontacji na granicy, która miała doprowadzić do śmierci Gaylana nie są jasne. "Ale jego ojciec, Delir Ismael Mahmoud, obwinia Polskę" - czytamy.
- Niestety polska policja - zamiast im pomóc - zaczęła ich deportować na drugą stronę granicy - mówi Delir, który w niedzielę odebrał ciało syna na lotnisku w Irbilu. Tym samym samolotem do Iraku wróciło ciało Kurdo Khalida, który umarł 31 października na pograniczu w wyniku krwotoku do mózgu. - To tragedia. Chciałbym, aby młodzi nie wyjeżdżali z Kurdystanu - mówi Bilal Khalid, który odebrał ciało brata na lotnisku.
AP pisze, że kolejna ofiara kryzysu migracyjnego to 19-letni Ahmad al-Hasan, który utonął w Bugu. Nastolatek został pochowany w Polsce, za co zapłaciła muzułmańska społeczność zamieszkująca Bohoniki.