Straż Graniczna informowała, że 27 września funkcjonariusze z placówki w Michałowie odnaleźli w pasie przygranicznym grupę obywateli Iraku, która nielegalnie przekroczyła granicę państwową. Osoby te zostały przewiezione do Placówki Straży Granicznej w Michałowie, gdzie otrzymały jedzenie. W grupie tej znajdowały się m.in. kilkuletnie dzieci.
Funkcjonariusze - jak przekazuje Straż Graniczna - "poinformowali cudzoziemców o możliwości złożenia wniosku o pomoc międzynarodową, lecz rodzice dzieci odmówili złożenia takiego wniosku w Polsce". Migranci mieli być zainteresowani "wyłącznie złożeniem wniosku o pomoc międzynarodową w Niemczech".
"W związku z powyższą sytuacją, funkcjonariusze Straży Granicznej zawrócili te osoby na linię granicy z Białorusią, tj. państwem, w którym przebywają legalnie" - poinformowała Straż Graniczna. Do dziś Straż Graniczna nie podała na którym dokładnie odcinku granicy, która przebiega m.in. przez lasy, pozostawiła imigrantów wraz z dziećmi.
O los dzieci z Michałowa pytali w czasie sejmowej debaty nad rozporządzeniem prezydenta Andrzeja Dudy ws. przedłużenia stanu wyjątkowego o 60 dni posłowie opozycji.
Portal OKO.press informował potem, że dwoje z odesłanych na granicę dzieci, wraz z rodzicami, ponownie przekroczyło potem granicę Polski i dotarło do Niemiec.