Przez dwa lata pod osłoną słomianej ściany budował swoją fortecę, by w 2002 r. wraz z rodziną potajemnie się tam wprowadzić. Nikomu jednak nie dane było zobaczyć jego dzieła, bo mimo ukończenia prac słomiana ściana ciągle stała. Kiedy po czterech latach farmer nagle ją zburzył, wywołało to zrozumiałą ciekawość. I to nie tylko sąsiadów, których oczom ukazała się dostojna budowla z dwiema wieżyczkami. Farmerem zainteresowały się władze. Okazało się bowiem, że właściciel zamku nie miał zezwoleń na budowę. Liczył na to, że sprawa się przedawni. Według brytyjskiego prawa po upływie czterech lat od zakończenia budowy władze nie mogą nakazać rozbiórki budynku.
Sprytny farmer nie przewidział jednak, że przechytrzą go urzędnicy, którzy uznali, że słomiana zasłona stanowiła część prac budowlanych i dopiero jej zniszczenie można uznać za koniec budowy. Tym sposobem marzenia spryciarza z Redhill legły w gruzach. I to dosłownie.