Sebastian Kita z Bystrzycy Nowej od ponad dwóch tygodni przebywa w placówce opiekuńczo-wychowawczej w Lublinie. Trafił tam na podstawie decyzji sądu, który opierając się na opinii kuratora, uznał rodziców chłopca za niezdolnych do wychowywania dziecka. Wśród głównych argumentów sądu jest zła sytuacja finansowa oraz stan zdrowia niepracujących rodziców. Matka Sebastiana cierpi na depresję. Chory na cukrzycę ojciec przeszedł niedawno dwie amputacje nogi. Rodzice chłopca chcą powrotu syna do domu, dlatego odwołali się od postanowienia sądu. Będzie ono rozpatrywane w czwartek.

Dzisiaj w Zespole Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych "Pogodny Dom" w Lublinie, gdzie przebywa Sebastian, zebrał się zespół ds. okresowej oceny sytuacji dziecka. Pracownicy socjalni, przedstawiciele kuratorium oświaty i wojewody zastanawiali się nad dalszym pobytem chłopca w domu dziecka. - Zespół pozytywnie zaopiniował pozostanie dziecka w placówce na czas trwania postępowania sądowego i ustania kryzysu w rodzinie - poinformował Paweł Frączek, dyrektor "Pogodnego Domu". - Nadal będziemy pracować z dzieckiem i jego rodzicami pod kątem powrotu chłopca do rodziny naturalnej. Chcemy tak ukierunkować rodzinę, aby sprawowała należycie swoje funkcje rodzicielskie, nie popełniała w przyszłości błędów, w wyniku których dziecko mogłoby ponownie trafić do placówki. Mam nadzieję, że uda się to jak najszybciej wypracować - dodał Frączek.

Na razie decyzja o umieszczeniu chłopca w domu dziecka jest tymczasowa. Na jej podstawie pobyt 11-latka w placówce może potrwać maksymalnie trzy miesiące. Jak przekazał dyrektor Paweł Frączek, Sebastian nie narzeka na pobyt w domu dziecka. - Zaaklimatyzował się dobrze, nie wykazuje traumy w związku z przejęciem do placówki - powiedział.

Dyrektor Frączek wyjaśnił, że opiniując sytuację Sebastiana zespół oceniał warunki lokalowe w rodzinie oraz konieczność leczenia matki i ojca.

Natomiast Tomasz Włodek, dyrektor Wydziału Polityki Społecznej Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie, który także brał udział w spotkaniu poprosił dziennikarzy o "wyciszenie emocji wokół tej sprawy, która jest dość trudna i wymaga głębokiej analizy". - Wszyscy kierujemy się dobrem Sebastiana. Szukamy rozwiązań, które zapewnią mu jak najlepsze warunki do rozwoju - zapewnił Włodek.