Reklama
Rozwiń

Tragiczna śmierć małego Krystianka

Mieszkańcy Posoki pod Koninem są w szoku po znalezieniu ciała chłopczyka

Publikacja: 25.03.2008 01:26

Prawdopodobnie utonięcie było przyczyną śmierci 2,5-letniego Krystianka. Chłopca przez kilkanaście godzin szukało 150 policjantów, strażaków i mieszkańców okolicznych miejscowości. Finał akcji był jednak tragiczny.

Krystian w sobotę po południu wyszedł z psem do przydomowego ogrodu. Teren, na którym się bawił, jest ogrodzony. W dodatku przez okno w kuchni obserwował go ojciec. Tylko na chwilę mężczyzna spuścił syna z oczu. Kiedy ponownie wyjrzał na podwórko, Krystiana nie było. Ojciec od razu powiadomił policję. Po jakimś czasie do domu wrócił pies. Miał mokrą sierść.

W poszukiwania chłopca włączyło się 150 osób, które przeczesały podmokłe tereny wokół sąsiedniej rzeki Powy oraz las. Akcja była kontynuowana w nocy. – Wziął w niej udział między innymi helikopter z kamerą termowizyjną – mówi podinspektor Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.

Chłopca szukały psy policyjne, ale zgubiły ślad. Podjęto nawet decyzję o zamknięciu zapory na tutejszym zbiorniku retencyjnym. Dzięki temu poziom wody Powy znacznie się obniżył. – Ciało zauważono po godzinie 8 w niedzielę przy ujściu rzeki Powy do Warty w okolicy miejscowości Rumin – mówi rzeczniczka policji w Koninie Renata Purcel-Kalus.

Miejsce, gdzie znaleziono zwłoki, jest oddalone od domu chłopca o blisko dwa kilometry. Policjanci raczej wykluczają, że Krystian zawędrował tak daleko. – Zwłoki chłopca mógł zanieść tam nurt rzeki – mówi Borowiak. Okoliczności tragedii badają policja i prokuratura w Koninie.

Ze wstępnych ustaleń wynika, że najbardziej prawdopodobną przyczyną śmierci chłopca był nieszczęśliwy wypadek. Krystian dotarł nad rzekę. Tam być może się potknął, wpadł do wody i utonął. Na razie nie wiadomo, czy jego rodzice usłyszą jakiekolwiek zarzuty. – Nie słyszałem, aby tak się miało stać. Ale na to pytanie odpowie już prokurator – podkreśla Borowiak.

Tymczasem zarówno rodzina chłopca, jak i mieszkańcy okolicznych wsi są w szoku.

Dlatego policja postanowiła zapewnić rodzinie opiekę psychologa. – To tak wielka tragedia, że aż trudno o niej mówić – twierdzi Sabina Glanc, sołtys Rumina (to właśnie w tym sołectwie leży Posoka). – Krystiana szukał tłum ludzi, głównie młodzież. Jeszcze w sobotę w nocy wszyscy mieli nadzieję, że do tragedii nie doszło – dodaje. Sołtys przyznaje, że Powa w okolicach Posoki bardziej przypomina rów niż rzekę. – Ale dla małego dziecka stanowi śmiertelne zagrożenie.

Wieś, w której mieszkają rodzice Krystiana, niemal przylega do Konina. Coraz częściej sprowadzają się do niej osoby chcące uciec od miejskiego zgiełku. – Rodzice chłopca także przenieśli się z bloku, i to niedawno. Niestety, długo się domem nie cieszyli – mówi jeden z mieszkańców wsi.

Prawdopodobnie utonięcie było przyczyną śmierci 2,5-letniego Krystianka. Chłopca przez kilkanaście godzin szukało 150 policjantów, strażaków i mieszkańców okolicznych miejscowości. Finał akcji był jednak tragiczny.

Krystian w sobotę po południu wyszedł z psem do przydomowego ogrodu. Teren, na którym się bawił, jest ogrodzony. W dodatku przez okno w kuchni obserwował go ojciec. Tylko na chwilę mężczyzna spuścił syna z oczu. Kiedy ponownie wyjrzał na podwórko, Krystiana nie było. Ojciec od razu powiadomił policję. Po jakimś czasie do domu wrócił pies. Miał mokrą sierść.

Społeczeństwo
Czy w Ząbkach doszło do aktu dywersji? Jest komentarz rzecznika MSWiA
Społeczeństwo
Zakaz alkoholu na stacjach paliw nie dzieli Polaków
Społeczeństwo
Państwo w państwie. Wybuch gazu, lata tułaczki i walka z urzędnikami
Społeczeństwo
Jacek Kastelaniec: Antysemityzm, a także niechęć do migrantów biorą się z obojętności
Społeczeństwo
Reportaż ze Słubic: Granice cierpliwości