Zdobywczyni Oscara nie zgłosiła gwałtu policji

64-letnia brytyjska aktorka Helen Mirren rozpętała medialną burzę stwierdzeniem, że gwałt na randce nie zawsze jest przestępstwem

Publikacja: 03.09.2008 05:00

W wywiadzie dla magazynu „GQ” zdobywczyni Oscara za rolę Elżbiety II w „Królowej” przyznała, że sama kiedyś padła ofiarą gwałtu na randce, ale nie zawsze w takich przypadkach należy iść ze skargą na policję.

Jej zdaniem, jeśli kobieta podejmuje seksualną grę z mężczyzną, a w ostatniej chwili mówi „nie”, będzie miała marne szanse na pociągnięcie gwałciciela do odpowiedzialności. Gdy ją samą zgwałcono, nie zgłosiła tego policji.

– Bez nadmiernej przemocy, bez bicia. Polegało to na tym, że zostałam zamknięta w pokoju i zmuszona do seksu – relacjonowała. Przypomniała przypadek znanego boksera Mike’a Tysona, którego w Stanach Zjednoczonych skazano za gwałt.

– Nie sądzę, by był gwałcicielem – powiedziała.

Opinie aktorki wywołały falę krytycznych głosów obrońców praw człowieka, publicystów i działaczek organizacji kobiecych. Państwowy radca prawny Vera Baird uznała poglądy Mirren za „niebezpieczne”. Według publicystki „Guardiana” Julie Bindel niektóre czytelniczki „GQ” mogą się zasugerować „głupimi poglądami” poważanej i lubianej aktorki.

– Takie kobiety pomyślą sobie, że zgłaszając gwałt, którego sprawcą był mężczyzna pozostający z nimi w relacjach intymnych, tylko tracą czas. Ale najgorsze jest to, że opinia Mirren na temat tego ohydnego przestępstwa może przekonać niektórych mężczyzn, że zmuszanie kobiety do seksu nie jest przestępstwem, jeśli nie pozostawi się śladów użycia przemocy – zauważyła Bindel.

Mirren wsadziła kij w mrowisko swoimi wynurzeniami nie tylko na temat gwałtu, ale również kokainy, do której używania się przyznała. – Kochałam kokę. Ale nigdy nie zażywałam dużo, tylko trochę, na imprezach – powiedziała. Ujawniła, że przestała się narkotyzować, gdy wyszło na jaw, iż ukrywający się w Ameryce Południowej nazistowski zbrodniarz Klaus Barbie utrzymywał się z handlu kokainą.

W wywiadzie dla magazynu „GQ” zdobywczyni Oscara za rolę Elżbiety II w „Królowej” przyznała, że sama kiedyś padła ofiarą gwałtu na randce, ale nie zawsze w takich przypadkach należy iść ze skargą na policję.

Jej zdaniem, jeśli kobieta podejmuje seksualną grę z mężczyzną, a w ostatniej chwili mówi „nie”, będzie miała marne szanse na pociągnięcie gwałciciela do odpowiedzialności. Gdy ją samą zgwałcono, nie zgłosiła tego policji.

Społeczeństwo
BBC: W Polsce narastają antyukraińskie nastroje
Społeczeństwo
Szkocja robi krok w stronę legalizacji eutanazji
Społeczeństwo
65 lat to jeszcze nie senior? W Korei Płd. apele o pracę do 70. urodzin
Społeczeństwo
Moskwa: płatności tylko gotówką, bo Kreml chroni swą paradę
Społeczeństwo
„Większość ofiar to kobiety i dzieci”. Nowe doniesienia o ekshumacjach Polaków w Puźnikach na Ukrainie