56-letni Brytyjczyk zaczął palić, gdy jako 13-letni gazeciarz ukradł papierosy z lokalnego sklepu. I choć udało mu się zrobić karierę w bankowości inwestycyjnej, to wciąż nie dawał rady rozstać się z nałogiem.
A próbował najróżniejszych sposobów: żuł gumy nikotynowe, walczył z nałogiem przy wykorzystaniu podręcznika typu „Zrób to sam” i wiele razy nagle rzucał palenie – wylicza dziennik „Daily Telegraph”. Nic nie działało.
W końcu zdecydował się spędzić cztery tygodnie na maleńkiej, bezludnej wyspie Sgarabhaigh na szkockich Hebrydach Zewnętrznych. Zamieszka w którymś z trzech pasterskich szałasów bez prądu i bieżącej wody, jedynie w towarzystwie owiec. – To moja ostatnia szansa. Zwykle paliłem 30 papierosów dziennie, ale myślę, że mogę pokonać nałóg – tłumaczył brytyjskim mediom Geoff Spice. – Mam też nadzieję, że samotne życie na wyspie pozwoli mi nie przybrać na wadze, bo czasem palacze tyją, gdy przestają palić.
„Rozbitek” spod Londynu zabiera na wyspę iPoda z nagraną treścią 120 książek, gitarę, komputer i telefon komórkowy. – Jeśli zadzwoni i powie, że już dłużej nie wytrzyma, zignorujemy taki telefon. Chyba że zadzwoni trzeci raz – tłumaczy właściciel wyspy Dave Hill.