Tych, którzy zdecydują się złamać zakaz – a najbliższa okazja to październikowe wybory prezydenckie i parlamentarne – czekają niemałe kary: do 100 tys. reali (około 20 tys. zł) za naruszenie przepisów po raz pierwszy i do 200 tys. reali (około 40 tys. zł) za każde następne przewinienie.
Decyzja Najwyższego Trybunału Wyborczego rzecz jasna nie spodobała się lokalnym satyrykom: – To kpina, ale nie jest w najmniejszym stopniu śmieszna – tak skomentował zakaz wymierzony w satyryków jeden z organizatorów marszu Fabio Porchat, aktor komedii stand-up. Oburzeni byli też zwykli obywatele, którzy w ostatnią niedzielę wraz z satyrykami protestowali na słynnej plaży Copacabana w Rio de Janeiro. Przyniesiono transparenty z napisami: “Jeśli nie chcesz być wyśmiewanym politykiem, bądź uczciwym politykiem”, oraz klauna z zatkanymi korkiem ustami. Protestujący zmianę w prawie wyborczym uznali za sygnał powrotu do czasów dyktatury wojskowej z lat 1964 – 1985.
Radek Bielecki z Kabaretu Neo-Nówka nie jest zwolennikiem ośmieszania polityków, ale nie ma wątpliwości, że politycy dostarczają znakomitego materiału do satyry: – Chodzi o to, by uwypuklać wady i niedociągnięcia polityków. W końcu nie są oni lepsi od zwykłych ludzi. W naszych skeczach pokazujemy to, co nam się nie podoba w polskiej polityce, to, co uważamy, że trzeba zmienić, jak choćby brak kultury czy sarmackie zachowania – dodaje.