Reklama

Kołodziejczak: Lepper-bis? Miłe określenie

- Rolnicy mówią mi: Samoobrona była silnym związkiem i nie mogli sobie poradzić. I wie pan co zrobili? Przyszedł człowiek, który namówił, by zrobić z tego partię. I ta siła się zepsuła - mówił w #RZECZoPOLITYCE lider AgroUnii, Michał Kołodziejczak, nazywany przez media "nowym Andrzejem Lepperem" albo "Lepperem-bis".

Aktualizacja: 07.02.2019 08:42 Publikacja: 07.02.2019 08:25

Kołodziejczak: Lepper-bis? Miłe określenie

Foto: tv.rp.pl

arb

6 lutego AgroUnia zorganizowała - pod hasłem "Oblężenie Warszawy" - demonstrację przed Pałacem Prezydenckim. Jak jednak podkreśla Kołodziejczak rolnicy "zrobili to bardzo spokojnie, kulturalnie, zgodnie z planem".

Jednocześnie lider AgroUnii zapewnia, że protesty się nie skończyły, choć jeszcze nie wie, kiedy odbędą się następne demonstracje. - Pokazaliśmy otwartość, wyciągnęliśmy rękę, powiedzieliśmy, że pójdzie nasz obserwator na obrady okrągłego stołu rolniczego - formuły, której ja nie rozumiem, ale ok - mówił Kołodziejczak.

Tymczasem - jak zaznaczył lider AgroUnii - minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski w odpowiedzi na to "w mediach, które są narzędziem w rękach władzy, chodzi i szczuje rolników na rolników, ludzi z miasta na rolników". - Jeżeli pan minister będzie ciągle przedstawiał insynuacje, my po prostu nie będziemy chcieli rozmawiać. Po tym co powiedział nie wyślemy obserwatora na obrady okrągłego stołu - dodał Kołodziejczak.

Lider AgroUnii odrzucił sugestie, że celem jego i jego organizacji jest powołanie nowej partii politycznej. - Celem moim i moich kolegów jest zbudowanie organizacji - ma mieć bardzo mocną strukturę, ma służyć dobru polskiego społeczeństwa i tak naprawdę konsumentom. I to jest mój cel, ktoremu się poświęcam. Z AgroUnii partii nigdy nie będzie. AgroUnia ma być elementem, który będzie rozliczał ludzi, którzy są w polityce. I to jest chyba bardzo niewygodne - mówił. - Za AgroUnią stoją rolnicy - dodał.

Kołodziejczak dopytywany czy nie przewiduje jednak swojego startu w wyborach do Parlamentu Europejskiego odparł, że choć działacze AgroUnii "mają takie propozycje", to jednak on w wyborach nie wystartuje.

Reklama
Reklama

Jak podkreślał Kołodziejczak jego organizacja chce "obronić polski rynek". Po pierwsze - przez odpowiednie oznakowanie produktów "znakiem graficznym na froncie opakowania", aby pod hasłem "polskie jedzenie" nie sprzedawano produktów z innych krajów.

- Chcielibyśmy obronić nasz rynek przed napływem produktów z zagranicy. Ktoś powie - ale Unia Europejska. Dobrze, ale my musimy jasno wskazać, że import z Ukrainy najbardziej odbija się na polskich gospodarstwach. Ten rynek jest ogromnym zagrożeniem, bo tam produkcja odbywa się na dziko - mówił gość #RZECZoPOLITYCE.

Kołodziejczak wytknął też resortowi rolnictwa, że ten ignorował płynące od działaczy AgroUnii sygnały, że w polskiej weterynarii źle się dzieje. I na spółkę z weterynarią pogrążyli dochodową część rolnictwa w Polsce - dodał, nawiązując do tzw. afery mięsnej, czyli ujawnienia przez "Superwizjer" TVN praktyki uboju chorych zwierząt na mięso, która miała miejsce w jednej z ubojni na Mazowszu. Mięso z tej ubojni trafiło do odbiorców w Polsce i w UE.

Kołodziejczak ubolewał też, że w czasie protestu 6 lutego z demonstrującymi pod Pałacem Prezydenckim nie spotkał się prezydent. - Mówiono nam, że jest bardzo zajęty. A dziś rzecznik prezydenta, Błażej Spychalski, mówi w radiu, że prezydent wczoraj być może był na nartach, że on też musi odpocząć. Okłamali nas. - Gdyby był zajęty - rozumiem. My też byśmy wczoraj chętnie byśmy wypoczywali - mówił.

Lider AgroUnii apelował też, aby UE działała w ramach Wspólnego Rynku Rolnego na równych zasadach. - Nie mogę się pogodzić z tym, że Francuz, Niemiec, Holender dostaje więcej dopłat ode mnie. Niech i oni nie dostają, i my - mówił. 

Pytany, jak traktuje określanie go mianem "Leppera-bis", Kołodziejczak odparł, że nie jest to "ani komplement, ani potwarz". - Miłe określenie. Rolnikom Lepper się kojarzy dobrze, pozytywnie. To jedna z niewielu osób w historii Polski, która potrafiła zjednoczyć polskie rolnictwo - mówił. 

Reklama
Reklama

O swojej AgroUnii Kołodziejczak mówił, że politycy "jeszcze się z nią nie liczą". - Jeszcze jesteśmy za słabi - dodał. Zaznaczył jednak, że w Polsce "jest zapotrzebowanie na dobrą, silną organizację rolniczą". - Dzisiaj rolnicy mają ogromny problem, bo zostali oszukani przez wszystkich. Dzisiaj nie mamy na kogo głosować - ubolewał.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
Co przyciąga do Polski ukraińskich imigrantów? Wyniki badania
Społeczeństwo
Budżet Mazowsza na 2026 rok. Administracja pochłonie więcej niż zdrowie
Społeczeństwo
Zaborów nie widać. Usług publicznych też nie. I zyskuje na tym Konfederacja
Społeczeństwo
Jak zgłosić rosyjski dron przez telefon?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama